Witam!
Mam wielki problem! Wczoraj na trasie przeżyłem chyba zawał, albo moje auto
Stanąłem przed zamkniętym przejazdem w oczekiwaniu na przejazd pociągu, luz, ręczny i nagle coś zaczęło w alfie rytmicznie stukać, żadne kontrolki nic nie pokazały, auto zgasiłem. Odpaliłem ponownie, stuki dalej występowały. Niestety za drugą próbą odpalenia auta zero reakcji...
Prąd był, rozrusznik w ogóle nie kręcił, nic, zero reakcji i tak do dzisiaj rano...
Usilne próby odpalenia na popych auta też nic nie dawało. Zero reakcji na zapłon.
Czy ktoś wie co to może być?![]()
Dodam jeszcze, że auto chwile wcześniej przejechało około 120km trasy. Stało na parkingu dobre 20min. Przy odpalaniu, jakieś 10min wcześniej było słychać dziwne jęki i zgrzyty, ale auto odpaliło i pojechało. 10 min później tragedia.
Prosiłbym o jakiekolwiek wskazówki bo strasznie mi zależy żeby moja Bella przeżyła![]()