Zerwanie paska w silniku tzw. bezkolizyjnym nie zawsze kończy się bez konsekwencji. I taki silnik potrafi zrobić sobie krzywde jeśli zerwanie paska nastąpi podczas jazdy kiedy silnik jest na obrotach.
Silniki bezkolizyjne to niewysilone jednostki, o relatywnie niskim stopniu sprężania, zwykle o budowie głowicy - dwa zawory na jeden cylinder. Komora spalania takiego wynalazku musi być tak skonstruowana by tłok w GMP i otwarty zawór się nie spotkały. Między innymi dlatego zaprzestano dalszego rozwoju tego typu silników.
Wszystkie szesnasto zaworówki, czy wysilone jednostki nawet te ośmiozaworówki są wybitnie kolizyjne (TS, Busso, JTD).
Ktoś wspominał tutaj o silniku z łańcuchowym napędem rozrządu. Czasy starych poczciwych silników na łańcuchu, które potrafiły kręcić setki tysięcy kilometrów, i nikt nawet nie pomyślał by zaglądać do łańcucha już bezpowrotnie minęły. Obecne silniki buduje księgowy i jego kalkulator. Np. producent Nissana Micry od wersji K12 zaleca kontrole łańcucha rozrządu po przejechaniu 90.000 km. Nie mam pojęcia na czym owa kontrola ma polegać. Bierzesz łańcuch i popierdzielasz do wróżki czy jak? Prawdą jest że np. w silniku 1,2B łańcuch potrafi rozdzwonić się po dojechaniu do 100.000 km. Należy wymienić wtedy cały komplet łańcuch, ślizgacz i koła które to kosztują bodajże 1600zł. Trzeba zakładać oryginał, bo podróbki nie dość że tanie nie są to jeszcze kiepskiej jakości.
Inna sprawa - to bardzo żadkie przypadki ale się trafiają, to zerwanie łąńcucha. Nakręca się na małe koło wału korbowego i wyłupia blok. Zwykle dzieje się to jeśli ktoś próbował zapalić samochód na tzw. "szelki" (na holu). Silnik z urzędu idzie na złom wtedy. Więc łańcuch niby ma być lepszy od paska ale czy jest ? Napewno jest bardziej kosztowny przy ewentualnej wymianie.
Wracając do głównego tematu związanego z okresami wymiany paska rozrządu i napinaczy. Napewno ilu mechaników tyle opini. Moja opinia jest taka.
Pasek należy wymieniać co wskazany przez producenta okres czasu (w latach) i po określonym przebiegu. Myśle że słuszym jest wymiana paska, rolek napinacza i pompy wody co 60.000 km. Ten przebieg to nie jest to jakaś magiczna granica, po przekroczeniu której napewno zrywa się pasek. Na własną odpowiedzialność można ten przebieg trochu nagiąć nawet i do 80.000 km - jednak narażamy się wtedy na kilkukrotnie większe prawdopodobieństwo zerwania paska.
Moim zdaniem błędem jest wymiana napinaczy i rolek co drugą wymiane paska. Z biegiem czasu łożyska w rolkach napinaczy zużywają się. Napinacz nie obraca się już tak płynnie jak nowy powodując podwyższenie temperatury pracy paska. Ten fakt często da się zaobserwować w postaci odłożonej warstwy gumy na powierzchni rolki napinacza. Producenci pasków określajc warunki w jakich ich prodkukt może pracować, podają też maksymalną temp. bezpiecznej pracy paska. Ta w dużej mierze zależy od płynności pracy rolek i pompy wody (jeśli jest napędzana od rozrządu). Więc nowy pasek w połączeniu ze starymi rolkami napinaczy nie zawsze musi wyjeżdzić kolejne 60.000 km.
Kolejnym poważnym grzechem kierowcy jest zaniedbywanie rolek i mikropaska napędu osprzętu silnika. Te elementy powinny być wymieniane razem z paskiem rozrządu gdyż mają "porównywalną żywotność". Sam osobiście widziałem jak w Peugeocie 406 z silnikiem 2,0 16v mikropasek narobił poważnych szkód. Oderwał się wdłuż całej długości paska kawał gumy, który obkręcając się miedzy kołem pasowym na wale a obudową paska rozrządu doprowadził do jej zniszczenia. Kawałki obudowy doprowadziły do zrzucenia paska rozrządu.
Pozdrawiam