Zaczne od poczatku.Przez ostatnie dni moja Alfa zachowywala sie tak ze miala problem z rozruchem.Zapalala tak jakby miala rozladowany akumulator.Wygladalo to mniej wiecej tak ze po przekreceniu kluczyka "heł heł heł"(zazwyczaj tak cos okolo 2-3 razy)i potem normalnie zapalala.W piatek pomyslalem sobie ze moze styki sa brudne itd i rozkrecilem klemy.Wyczyscilem styki.Podczas czyszczenia zobaczylem ze bezpiecznik 50A od ABS jest pekniety.Skrecilem wszystko.Jako ze bylo juz pod wieczor i wszystkie sklepy z czesciami do aut sa juz zamkniete to mowie kupie sobie ten bezpiecznik albo w sobote jak wroce z Lodzi albo ze poniedzialek.Po skreceniu klem zapalilem alfe.Zapalila normalnie bez tego "heł".Nawet z 3 razy i zawsze bylo tak samo.Stala sobie wiec przez weekend bo akurat jezdzilem innym autem.Dzisiaj pomyslalem sobie ze podjade do motoryzacyjnego i kupie ten bezpiecznik.Wsiadam,auto zapala normalnie ale swieca sie kontroli ABS i recznego.Dobra mysle sobie ze to przez ten bezpiecznik.Pojechalem do sklepu.Wracam ze sklepu a auto juz w ogole nie chce zapalic.Pompa paliwa pracuje bo ja slychac,slychac tez takie pykniecie czyli jak sie domyslam przekaznik od rozrusznika ale zadnej reakcji auta.W ogole nie kreci sie rozrusznik.Myslicie ze padl rozrusznik czy moze byc inna przyczyna?Gdzie w V6 znajduje sie rozrusznik bo w Eperze jak patrze(nawet po numerze VIN) to pokazuje chyba od TS.Da sie go jakos od gory zobaczyc zeby ewnetualnie w niego uderzyc zeby zaskoczyl?Kanalu nie mam a auto stoi pod sklepem.Akumulator raczej sprawny bo kontrolki swieca sie wszystkie bez oporow.Swiatla tez,auto sie zamyka z pilota.