Witam!
Koledzy, ostatnio mam bardzo nieprzyjemną sytuację, a wszystko zaczęło się tak:
W środę jadąc standardowo, bez szaleństw, około 120 km/h stałą prędkością, zgasł mi nagle silnik. Zatrzymałem się, otworzyłem maskę sprawdzając z drżeniem serca, czy to rozrząd się nie posypał, ale nic podejrzanego nie zauważyłem. Wsiadłem do auta i od razu zapalił. Gdy dojechałem do domu, po pół godzinie chciałem odjechać, lecz rozrusznik bardzo długo kręcił zanim zaskoczył. I tak jest do tej pory, na rozgrzanym silniku bardzo długo muszę kręcić, na zimnym jest troszkę lepiej, ale też bez rewelacji... Przeczyściłem pompkę paliwa oraz filtr, ale nic nie pomogło. Na forum spotkałem się, że może to być czujnik położenia wału, co o tym myślicie? Jak ewentualnie mogę sprawdzić wtryskiwacze? Ponieważ one też mi chodzą po głowie...
Z góry dziękuję za odpowiedzi, pozdrawiam.