Witam,

Tydzień cały toczyłem z ust pianę i czytałem na forum o przyczynach błędów systemu VDC. U mnie sprawa wyszła po naprawie piszczących hamulców. Blokowały się tłoczki, które nie odbijały z powodu zanieczyszczenia brudem tłoczków, a potem okazało się, że i podobno serwo hamulcowe zaszło starym płynem hamulcowym (mea maxima culpa).

Hamulce zostały naprawione, płyn wymieniony. Ale za to wystarczył jeden dzień i spokojna jazda 15 min. poza miastem i biiip - VDC failure i kontrolka ASR. Tempomat nie działa. ASR co chwilę zaterkocze z byle powodu... Ale ABS się nie włącza. Myślę: poczytam na forum, jak wrócę. Poczytałem i dalej myślę: coś sknocili mechanicy, urwali jakiś przewód, albo przegryzła go wściekła wiewiórka. Ale nie, komputer w warsztacie pokazał błąd P1555, ale komunikat był dosyć mętny. Coś o niezgodności czujnika z pedałem. Diagnoza: kupić nowy czujnik pedału hamulca, czyli pipek pod pedałem, co włącza światła stop. I wyłącza... I przesyła te informacje do ECU dla systemu VDC. A kosztuje (nowy zamiennik) c.a. 50 PLN. Ale najpierw pojeździć, żeby skasowany błąd powrócił.

Dziś rano odpalam silnik i patrzę, że mi tu w nocy z drzew po deszczu naleciało liści tyle, że aż trzeba zapalić i w międzyczasie pościągać je z maski. Idę potem do tyłu, a światła stop się świecą, ale non stop. Niezależnie czy wcisnąć pedał, czy nie. No to jadę do warsztatu, bo to trochę niefajne, no i mandat można dostać. Tam standardowo "niemamyczasu", zostawić auto. Ale mówią: może zamówimy ten czujnik, będzie na wieczór. No i był nowy, ale w międzyczasie użyłem mocy i przy pomocy dodatkowej pary oczu z tyłu auta pobawiłem się już na własną rękę. Tym sprężynkowym "pipkiem" na czujniku, przy pedale, ale paluchem, nie nogą na hamulcu. Okazało się, że wtedy światła jednak gasną, a pipek w spoczynku nie dotyka blachy pedału hamulca - innymi słowy wysyła do ECU informację o ciągle wciśniętym hamulcu. I stąd te komunikaty. No bo jak można przez 15 minut jechać, powiedzmy, 94 km/h, z pedałem hamulca w podłodze? Ale to nie koniec.

Pojechałem do warsztatu po tą część - tam własnoręczna podmiana na nowy czujnik, bo "niemamyczasu" i okazało się, że ten ma ów pipek o jakiś centymetr dłuższy! I dlatego działa. A stary krótszy i nie działa. Przejażdżka za miasto - brak żółtych kontrolek! Zatrzymałem się gdzieś po drodze, wysiadłem się przewietrzyć i miętolę w rękach ów zepsuty czujnik... Hehehe. Wystarczyło go wyjąć, złapać zębami za bolec i mocno pociągnąć. Okazało się, że bolec jest REGULOWANY! Regulowany... na zapadkach... ma parę pozycji skoku... taki wypasiony... Można sobie zatem, hmm... zdefiniować punkt, w którym po wciśnieciu hamulca będą się zapalać i gasnąć światła stopu!

Jedyna zaleta nowego czujnika to fakt, że jego bolec wpada w obudowę dużo mniej ochoczo, niż w starym - więc nie
powinien się przypadkowo poddać, w razie gdy coś tam ktoś wepcha. Albo co.

Pytanie: czy aby dostac się do serwo hamulcowego, trzeba demontować pedał hamulca? A przy ponownym ustawianiu pedału można ten bolec przez nieuwagę wepchnąć w obudowę czujnika? Hmm.

Pozdrawiam,
giezet