Witam. W maju 2011 kupilem swoj pierwszy w zyciu samochod. Przebywajac za granica dorwalem w Holandii stosunkowo tanio Alfe 156 SW 1.8 TS z przebiegiem 183 tys. Nie mialem bladego pojecia o samochodach i przyznam, ze kupilem nieswiadomie zajechany egzemplarz, co zaowocowalo sporym wzrostem poziomu wiedzy nie tylko na temat tej marki, ale samochodow wogole. Od momentu kupna do dzis, a dzis Bella ma 226 tys. , wymienilem nastepujace czesci w mojej Alfie:
- rozrzad z pompa bez wariatora
- czujnik polozenia walu
- przeplywomierz
- chlodnica
- wszystkie klocki i tarcze z tylu
- wszystkie amortyzatory
- wszystkie przednie wahacze,drazki, laczniki itp.
- 2 razy otwarla mi sie maska podczas jazdy, raz przez nieuwage, raz z powodu wadliwego mechanizmu i pospiechu, zatem 2 razy ja wymienialem
- w zwiazku z drugim dosc ostrym otwarciem przy duzej predkosci musialem wymienic takze przednia szybe
W srode oddaje auto do mechanika poniewaz posypala sie juz prawie calkiem listwa kierownicza, a przy okazji za drobna oplata wymienie juz sprzeglo kompletne i zmienie olej w skrzyni.
Kolejne operacje, ktore bede musial przeprowadzic to wymiana rozrzadu ze wzgledu na wariator, ktory jeszcze jest w nieszkodliwej fazie wadliwej pracy, ale po prostu mnie denerwuje, wiecie dobrze o czym mowie![]()
I teraz puenta. Przebywam caly czas za granica, wiec troszke pokombinuje co prawda, ale na te czesci mnie jednak stac. Wiekszosc rzeczy wykonywal moj dobry przyjaciel-mechanik. Cale zawieszenie to jego robota, ale listwy jednak nie zrobi, bo nie ma warunkow, wiec tutaj kasuje mnie mechanik w Niemczech, choc fakt, przy okazji bede mial z glowy tez sprzeglo.
Panowie, czy bedac na moim miejscu myslelibyscie kiedykolwiek o sprzedazy egzemplarza, ktory wymagal od Was tyle cierpliwosci? Ktoremu tyle wybaczyliscie i i tak was cieszy? Zwlaszcza, ze wiadomo co jest w srodku...
Bede za granica jeszcze pol roku i moge jeszcze troszke pieniedzy poswiecic na to, zeby to auto wyciagnac do stanu idealnego, myslalem o pomalowaniu go na nowo, podobnie jak o piaskowaniu felg, bo dorwalem 17'' od GTA.
Ale jest jeszcze 1 dylemat- silnik. Nie wiem w jakim jest stanie, odzywa sie wariator i niedlugo to zrobie. Wiem ze po powrocie bede musial sie skupic na czyms innym niz na remontowaniu auta wiec jaki plan? Rozgladac sie za nowym silnikiem i oddac go juz w tym czasie w Polsce komus do remontu? Kupic przykladowo TS za 1500-2000 zl i zrobic generalke? Czy ktos tutaj bylby w stanie taka generalke zrobic? Czy to ma sens i w przy takim scenariuszu auto posluzy jeszcze kilka dopbrych lat? Czy benzynowy silnik po remoncie ma jakby znowu 200 tys spokojnego zycia? Pomozcie odpowiedziec na te pytania, to auto dalo mi mase frajdy i mam przeczucie, ze nigdy sie go nie pozbede.