
Napisał
DonnieDarko
Moze zle napisalem... Historia byla taka ze jezdzilem sobie na pukajacych gornych wahaczach, pojechalem na szarpaki zeby zobaczyc co jeszcze mam do zrobienia okazalo sie ze drazek i koncowke drazka. Mechanik w trakcie wymiany zawieszenia zauwazyl ze opony sa sciete. Na nowym zawieszeniu przejechalem poki co 500km wiec do zniszczenia doszlo na starym zawieszeniu... Zbieznosc ustawiona zaraz po wymianie wyjezdzie od mechanika. Dochodzi kolejna kwestia taka ze gosc ktory robil zbieznosc stwierdzil ze lewe kolo jest zabardzo pochylone do wewnatrz a katy sa nieustawialne. Prawe niby miesci sie w granicach natomiast lewe juz nie. (1.50'). Wahacze nowe, samochod NIBY bezwypadkowy a tu taki klops. Nie wiem co o tym myslec wszystkim. Jakies pomysly, podpowiedzi?