Objechane dobrych kilkadziesiąt kilometrów po modyfikacjach i dziś pierwszy raz pojawił się problem. Mianowicie po jeździe (po mieście, bez agresji, raczej grzecznie) około 20km, zajeżdżając na parking zaczęło bardzo dymić na biało z wydechu. Zgasiłem silnik. Zaczekałem. Odpaliłem i to samo. Zaczekałem kilkanaście minut, sprawdziłem co pod maską i tak:
- płyn chłodniczy jest
- płyn hamulcowy jest
- olej jest
Nic z płynów nie ubyło.
Po sprawdzeniu wsiadam do samochodu, odpalam i... nie dymi. Przy zwiększonych obrotach dalej nic.
Temperatura wody zajeżdżając na parking 90, przy późniejszym odpaleniu wiadomo lekko ponad 70.
Turbo niby podnosi się normalnie, nie zauważyłem problemów.
Nie ma całej ekologii (egr zaślepiony, klapy wycięte, dpf usunięty, ale nadal obecny w komputerze, katalizatora też nie ma), wydech przelotowy z downpipe.
Co jest/było winne?
- program (dpf?) (na w ogóle nowy program pod modyfikacje czekam, aż się uspokoi sytuacja medyczna w kraju)
- czy to, co na szybko wyczytałem w necie:
-- woda?
-- uszczelka pod głowicą/głowica?
Co robić dalej?
- jeździć i obserwować...
-... czy na lawetę i do mechanika?
Z góry dzięki za wszelką pomoc.