W weekend przestała mi chłodzić klima. Na początku bez żadnych dodatkowych objawów, po prosu leciało ciepłe powietrze, mimo że była włączona (nie wyłączała się samoczynnie). Dziś natomiast podczas jazdy wyłączyłem "śnieżynkę" i rozległ się przeraźliwe i ogłuszające wycie spod maski przypominające wiercenie wiertarką udarową w żelbecie. Znam temat odgłosu cichej "szlifierki" bo też mnie problem dotyczył ale to zdecydowanie nie było to bo odgłos niósł się na całą ulicę
Że jestem lżejszy o kilka k, to się domyślam ale macie pomysły co nie czeka? Zatarty kompresor?
Dodam, że cyrk zaczyna sie w momencie wyłączenia klimy. Włączając z powrotem zapada cisza (choć oczywiście dalej nie chłodzi)