Cześć
Od dzisiaj borykam się z elektrycznym problemem Alfy.
Samochód dojechał, zaparkował, nie wskazywał żadnych oznak nadchodzącej awarii. Po opuszczeniu i zamknięciu samochodu włączyły się światła, radio, nawiewy etc. ogólnie odbiorniki prądu.
O ile wszystkie te rzeczy ręcznie wyłączyłem tak zapłonu wyłączyć się nie da - w sensie takim, że kluczyk nie jest w stacyjce a mimo to auto ma prąd.
Dopiero odłączenie akumulatora odcina całkowicie prąd. Po wpięciu klemy powtórka z rozrywki czyli wszystko gra, świeci i buczy mimo, że kluczyk znajduje się na zewnątrz pojazdu.
Nie reaguje na wsadzenie kluczyka w stacyjkę, blokada kierownicy nie odskakuje, nie odpala, nie reaguje na zamykanie z pilota.
Co zostało wykluczone/potwierdzone/sprawdzone:
- Podmiana akumulatora na potwierdzony sprawny, brak reakcji
- Sprawdzone wszystkie bezpieczniki w kabinie/przy silniku, wszystkie sprawne
- Kablem rozruchowym wpięta masa na biegun ujemny i kolektor silnika
- Przepatrzony moduł BCM od przodu - wtyczki wypięte, sprawdzone wizualnie pod kątem nadpaleń - wszystko ok
- Przepatrzone główne linie kablowe zasilające - miernik pokazuje przejście od akumulatora do wtyczki BCM
- Próby odpaleń po wyciągnięciu losowych przekaźników w skrzynce obok akumulatora - brak reakcji.
Problemu nie znalazłem w internecie więc chciałbym się Was zapytać, gdzie byście poszukiwali przyczyny.
Jedynie co mi przychodzi do głowy to uwalony moduł BCM lub walnięta stacyjka. Macie jakieś pomysły? Dajcie znać, chętnie posłucham szerszego grona i świeżego umysłu.