Handlarze często wykorzystują "modę " z zachodu i podają datę 1rej zamiast roku produkcji. I żeby było śmiesznie, o czym już pisałem, to nasz rodzimy Wydział Komunikacji wpisał w moim Bravo datę 1rej w Niemczech jako datę produkcji...
Handlarze często wykorzystują "modę " z zachodu i podają datę 1rej zamiast roku produkcji. I żeby było śmiesznie, o czym już pisałem, to nasz rodzimy Wydział Komunikacji wpisał w moim Bravo datę 1rej w Niemczech jako datę produkcji...
159 1.9 JTDm 16V '06 => 2.2 JTS '07 => 1750 TBi '09 => 3.2 JTS Q4 '06 => 159 2.2 JTS '08, Nuova Bravo 1.4 T-Jet '10
Biorąc pod lupę podawany rok produkcji chciałem pokazać, jak bardzo handlarze "kantują" w ogłoszeniach, bo jest to bardzo łatwo zweryfikować. I tak 1/4 ogłoszeń zawiera fałszywą informację, dość istotnie wpływająca na cenę pojazdu.
@KołoS zabrzmiało to mniej więcej tak "mamy świadomość, że handlarze r.chają nas w dupę, zaś rozchodzi się o to, czy jesteśmy w stanie zaakceptować jaki gruby to .uj i jak głęboko go wsadzą".
No i tak to chyba wygląda, głównie ze względu na mentalność PRL, która nadal odcina kupony. Ot przykład: jest sobie handlarz na otomoto. Portal wprowadził dla nich obowiązek wprowadzania nr VIN. Zamiast go podać, to wpisują byle co. "Na życzenie". Jakby coś było do ukrycia (tzn. czasem jest i wychodzi na to, że "a na miejscu pan sprawdzi, nie mam czasu nawet zobaczyć", a na miejscu już na oko widać, że coś jest nie tak). Bawi mnie też jak, z innej strony, takie np. TVN Turbo pokazuje rzeczywistość handu samochodami, w sensie: raczej bezproblemowo, trochę przez różowe okulary. No ale dobra, ja się w sumie nie znam, a się wypowiadam, niektórzy tu pewnie zęby na tym zjedli. A, no i, jak to się mówi, propsuję np. inicjatywę taką jak "Nietypowy handlarz" na YT (był jeszcze inny kanał, podobny, jakiś młody chłopak w sumie zaczął handlować, jeździł chyba do Niemczech po samochody, ale kompletnie mnie nie przekonywał, trochę to sztucznie wychodziło).
Ja tam się z grubsza zgadzam z tym co pisał Destikero - szukanie miesiącami idealnego egzemplarza 10 letniego (albo i więcej) auta to jest tak absurdalny pomysł i strata czasu, że głowa boli. Szczególnie jak to są auta wartości rzędu 30 tysięcy pln (sam czymś takim jeżdzę, żeby nie było) gdzie ani to nie jest wielki majątek żeby zdzierać sandały na oględzinach dziesiątek sztuk, ani suma na szukanie jakiejś unikalnej perełki.