Nie wiem czy da się porównać 166 z prostymi pudełkami pokroju Swifta czy Colta. No moja 166 bywa trochę upierdliwa. Najgrubiej to chyba dyfer, który zrobił mi dziurę w skrzyni (a w V6 generalnie zdarza się). Rozwiązaniem bez ryzyka kolejnego tego typu zdarzenia jest Q2, które tanie nie jest... Poza tym np. padnięta używana chłodnica po 1,5 roku (a używaną kupiłem bo chyba kilka tygodni miałem nieudane podejścia do zakupu nowej - to nie pasuje, to sklep jakiś lewy, to ASO wysłało mi chłodnicę z 147), tu wirtualna dostępność części gdzie sklep dzwoni dzień/ dwa później "sorry nie mamy", tu padnięty rozrusznik akurat w momencie gdy jeździłem kilka dni w trakcie serwisowania drugiego auta itd Poza tym pełno pierdół pokroju przewodów wodnych, termostat, cewki, świece itd, niby normalna eksploatacja ale naprawdę sporo tego się uzbierało, praktycznie wszystko spadło już na mnie niestety. A jakiś czas temu rozleciał się tłumik końcowy IMASAF wymieniany przez poprzedniego właściciela w 2015r, kurna koniec za prawie tysiaka a ledwie cztery lata wytrzymał... W trosce o swoje zdrowie nie prowadzę rozpiski więc już niewiele pamiętam . Aczkolwiek mimo tego nie uznałbym 166 V6 za jakąś specjalnie awaryjną, uważam że po prostu gorzej trafiłem albo miałem takiego pecha że po kolei wszystko z 1szego montażu padało. Bo np. silnikowo nic grubiej nie robiłem. Mazda jest w rodzinie od długiego czasu i to generalnie auto mniej problemowe od 166 ale zaś ruda szama więc coś za coś, taki tłuk do roboty. No i przebieg 100tys mniejszy. Aczkolwiek uratowała mi tyłek jak dwa dni przed wakacjami w 166 padła chłodnica