To jest temat to rozmów o modelach 33/164, krótkich poradach itp.
Sprawy handlowe załatwiajcie na PW.
To jest temat to rozmów o modelach 33/164, krótkich poradach itp.
Sprawy handlowe załatwiajcie na PW.
Alfa Romeo Brera 3.2 V6 JTS Q4
Wcześniej:
Alfa Romeo 159 1.9 JTDm 8V 160KM
Alfa Romeo 156 Crosswagon Q4
Alfa Romeo 156 1.9 JTD 110CV
Alfa Romeo 147 2.0 16V Selespeed
Alfa Romeo Spider 916 1.8 16V
Alfa Romeo 166 3.0 V6
Alfa Romeo 147 1.9 8V JTD
Lancia Delta 1.8 8V
Alfa Romeo 156 SW 1.8 16V M1.5.5
Alfa Romeo 164 2.5 TD VM
Alfa Romeo 146 1.6 Boxer
Lancia Dedra Kombi 1996 1,6 MPI
Alfa Romeo 155 2.5 V6
Alfa Romeo 33 1.7 Boxer
Ja mam na 4 śruby. Ale te amory są razem z tymi miskami? I pytanie, bo jak występowały amory z miskami wbudowanymi, to czy zastępują one normalnie te które ja mam?
Jest: Alfa Romeo 33 1.3 VL 91r, Lancia Delta 1.6 i.e. 95r
Było: Fiat Punto 75 ELX 96r, Fiat Bravo HGT 97r
Czy orientujecie się czy fotele od saab-a 9000 podejdą do 164 bez przeróbek szyn?
http://moto.allegro.pl/skora-wnetrze...717140623.html
oj wydaje mi się że nie...;/ z Themy i Cromy podejdą napewno. zresztą one nie są zbyt wygodne bo siedziałem w takich![]()
Ze 164 trudno się wyleczyć
Jak już pisałem w "Co zrobiłem dla swej Belli" przez ostatnie nawet dwa miesiące miałem ostre scesje ze swoją Alfą. Zaczęło się od pęknięcia węża między podstawą termostatu, a głowicą z prawej strony.
Stało się to w czerwcu, coś tam zaczęłem grzebać, ale sytuacja w pracy i nie tylko zmusiła mnie do przeniesienia pewnych spraw do lipca
Po złożeniu wszystkiego do kupy dalej był jakiś przeciek. Podczas rozkręcania wyszło:
Jako, że to ja ostatni się tu babrałem to bez szukania teorii spiskowych o różnych mechanikach tudzież spychologii uznaję tu swoją winę i w tym, że za mało mam wyczucia do aluminium.
Oczywiście postanowiłęm to wybebeszyć i dać chociaż do pospawania, skoro tę część można już dostać najwyżej z używki, ale....
to nie była by Alfa gdyby se to tak po prostu coś można było wykręcić i zabrać do fachowców, rzecz jasna tu na drodze stanęła:
Żeliwna rura biegnąca między głowicami zaginająca się specjalistycznie w fajkę tak, żeby bez zdjęcia głowic komuś nie przyszło do głowy jej wyjmować. Wtedy przyszedł pierwszy kryzys, co by wziąć auto na lawetę i zawieźć do fachowców.
Ale fachowcy żądali już 100 zł za podniesienie śrubokręta, gdzie w sumie im się nie dziwie. Stwierdziłem, że komuś auto sprzedam na części, bo wydawanie w remont 6000 zł mijało się z celem. W końcu doszedłem do wniosku, że ten samochód jak nie na części to i tak dostanie u mnie do końca, więc druciarstwo w tym przypadku nie będzie wielkim grzechem- wszak robie to na własny rachunek. Przypominając sobie poklejony blok silnika w Actrosie, gdzie ten klej wytryzmywał 3 lata(100 000km przebiegu rocznego plus sam fakt, że to była ciężarówka) stwierdziłem, że dopuszczę się tego procederu na Alfie. Nie wiele się zastanawiając skleiłem dwuskładnikowym klejem na temperatury te p******* podstawę. Rzecz jasna sklejenie nie polegało na pomazaniu miejsca oberwania- wzmocniłem to dodatkowo blachą.
Po tym wszystkim zacząłem składać ponownie te dziadostwo. Oczywiście nie bez dalszych reperkusji. Węże nowe zaczęły przeciekać. Jako iż moje nerwy już trzymały się na cienkich niciach nie wróżyło to niczego dobrego. W końcu założyłem węższy wąż ( z pomocą w tych wężach przyszedł sklep typu Jelcz-Star-Nysa-Żuk). Mając wszystkiego dość po opaski zaciskowe poszedłem do sklepów specjalizujących się w hydraulice siłowej
W końcu udało się. Nic nie ciekło. Ale korzystając z rozbebeszonej osłony paska rozrządu i kilku innych miejsc wymieniłem od razu pasek klinowy od pompy wspomagania ( fajnie sie kontruje śruby na pompie, zwłaszcza że tej śruby nie widziałem, chyba że wsadziłem między silnik a stałe nadkole łeb). Niestety pasek wielorowkowy oczywiście dali mi zły (brakowało bodajże 3 cm na objęcie paska przez napinacz, jak się okazało dali pasek dla wersji bez klimy), cóż , tymczasowo założyłem stary.
Po próbnym uruchomieniu silnika wszystko trzymało się kupy ku mojemu zaskoczeniu. Aczkolwiek zmartwił mnie fakt obijania się paska rozrządu (w górnej części między kołami) o osłonę. Co ciekawe po opuszczeniu garażu sytuacja z paskiem się ustabilizowała (wilgoć). Zastanawiała mnie jedna rzecz- zupełny brak ciśnienia w układzie hamulcowym. Powodem była rura (po demontażu okazało się, że już raz była zdjęta) między serwem hamulcowym a pompą ABS. Po demontażu, gościu w takich rzeczach się specjalizujący dorobił "zamiennik"
Oczywiście przy jednym z odpaleń silnika stanęła pompa wody- w tym momencie stary pasek poszedł na *****. Naładowany odpowiednią energią poszedłem z zamiarem wymiany paska który nie pasował na ten który będzie dobry, oczywiście przedstawiając paragon nie było żadnego problemu z odpowiednią i satysfakcjonującą transakcją. Pompa bez paska oczywiście nie stawiała żadnych oporów, więc po ponownym jego nałożeniu nie było problemów.
Rzecz jasna układ hamulcowy był zapowietrzony. Więc wozem jakoś udało się dojechac do mojego miejsca pracy, gdzie pojętny gość zabrał się w kanale za odpowietrzenie hamulców.
Po kilku rundkach próbnych samochód zachowywał się normalnie, ale po zgaszeniu silnika doszło do małego wybuchu pod maską.
Ze stoickim spokojem i stwierdzeniem na ustach (mało kulturalnym) "nic mnie już tu k**** nie zdziwi" spojrzałem pod maskę. I moim oczom ukazał się urwany zgnity przewód między blokiem a przepustnicą.....oczywiście od płynu chłodniczego. Przy okazji ukazał się oczom moim powód stanięcia pompy i prawdopodobnie przerwania tegoż przewodu. Jakieś glutowate coś niewiadomego pochodzenia. Po wymianie rurki
Było już normalnie. Samochód normalnie się wkręca w obroty a silnik pracuje na wolnych obrotach tak jak zawsze.
Nic nie kapie, chociaż po wejściu w kanał zapoznałem się z następnym tematem do rozprawienia, czyli wymiana uszczelki miski olejowej. Bo tam ładnie się już konserwuje trawersa.
W sumie wszystko to ciągnęło się przez miesiąc, gdzie miałem 10 godzinne dniówki w pracy przez 6 dni w tygodniu. Samochód na lawetę do warsztatu miał jechac 5 razy, na części iść 3 razy, na żyletki raz. Prawie kupiłem 850kę GLT z hakiem i miałem namiar na wynajem lawet w celu wiadomym.
Samochód jeździ, zawory i wydech już zdążyłem przedmuchać. Teraz tylko czekać, aż ten klej puści.
Ostatnio edytowane przez fiergloo ; 08-08-2011 o 21:55
Oo, szacun
Hmm, może i ja się w końcu zbiorę do opisania swojej przygody z robieniem 33.. tylko tyle tego pisania tam jest, że na razie mi się nie chce![]()
A dzisiaj wymieniłem czujnik temperatury, który włącza diodę awaryjną na zegarze w kabinie. Oczywiście nic nie jest proste, to klasyczny włoski wóz budowany wedle starej dobrej włoskiej szkoły, już mówię dlaczego
Wg katalogów mój samochód nie istnieje, nie ma go. Silnik 64305 montowany był do AR 164 Lusso(bez listew), ale ja mam listwy i VIN muszę wpisywać od ZAR168. Początkowo uważałem że pewnie ktoś swapował, ale na fabrycznej tabliczce znamionowej numer VIN i silnika pokrywają się. Według Epera samochód z moim VINem również ma 64305, ale wg katalogów czujników, wydechów, pasków. hamulców i innego dziadostwa takiego auta nie ma, a sprzedawcy uważają, że fabrycznie był 06412.
Tylko gdyby też tak było miałbym ślad po cewce zapłonowej.
Czujnik rzecz jasna podszedł i wszystko byłoby fajnie gdyby nie to, że stary był przeznaczony do wskaźnika 60-130 st, a nowy jest dla zegarów 30-110.
Zaprawdę powiadam Wam, różne myśli przechodziły mi przez głowę, gdy jeszcze tego nie wiedząc widziałem jak wskazówka zbliża się do 100 i zerkałem na voltomierz czy w ogóle włączy się wentylator.
To ZAR168 to zapewne nazwa kodowa 164.Mam 155 a wpisuję ZAR167.
krycho odwrotnie, superki 168 a przedliftowe 164, mialem taka i taka
Alfa 164 3.0 94r - była
Alfa 164 3.0 96r - była
Alfa 166 3.0 00r - jest