Pojechałem w końcu po to biedactwo do Łańcuta
Po dwóch Q4-kach nadszedł czas na rasową QV-kę z 1990r.
Auto od 2002r było w rękach człowieka, który przypadkowo stał się jej właścicielem. Nie wiedział nic o tym samochodzie.
Wygrał przetarg u komornika. W rezultacie auto praktycznie przestało ostatnie 10 lat w, na szczęście, suchym garażu.
Blacha jest w idealnym stanie. Gorzej z tapicerkami. Gdzieniegdzie zamieszkały myszy ale doceniły kunszt włoskich inżynierów i pozostawiły kable w spokoju
Nadszedł więc tak lubiany przeze mnie czas reanimacji auta. Dodam jeszcze, że udało mi się (z pomocą brata oraz znajomego) uruchomić auto na miejscu i dojechać do domu (230km) na kołach z wielkim bananem na twarzy.
Oto efekt pierwszych prac:
Na pierwszy ogień idą kable, świece. aparat zapłonowy, filtry itd.
Potem wymiana przednich świateł, malowanie tylnego i przedniego zderzaka.
Na koniec renowacja tapicerki, zmiana lotki na Zendera, nowy wydech, zmiana kół.
Będę informował o wszelkich postępach prac!