Witam,
miałem wczoraj mała przygodę na rondzie - wina moja, ale trafiłem na typ kierowcy, których najbardziej boję się na drodze. Dziadek w Seicento najpierw ruszył i przejechał już za linię warunkowego zatrzymania, a kiedy ja już patrzyłem w lewo zostałem zahaltowanyPrawda jest taka, że przed nadjeżdżającym autem zdążył bym jeszcze i ja, ale pan się zatrzymał. Trudno. Generalnie jemu nic się nie stało, u mnie trafiło centralnie na logo i zagięło nieco maskę. Pękł też lakier na przetłoczeniach. Zamieszczam zdjęcia. Pytanie - czy da się to dobrze naprawić (jaki orientacyjnie koszt?) czy kupować nową maskę?
Pozdrawiam