Alfa zaczęła ostatnio kaprysić. Objawy, problemy z odpalaniem, zasadniczo pali od strzała, ale czasem (najczęściej) po nocy lub po dłuższym staniu nie pali... rozrusznik kręci żwawo, mimo tego silnik nie odpala. Podejrzenia padły na czujnik położenia wału (taki błąd się pojawiał) jak już auto łaskawie zapaliło. Bo najczęściej po kilu minutach (kilkunastu) przy kolejnej próbie znów paliła od strzała. Czujnik został wymieniony i przez jakiś czas był spokój, no ale to alfaZnów kaprysi z podobnymi objawami. Czujnik raczej wykluczam (małe prawdopodobieństwo, żeby nowy był zwalony...) niemniej przy okazji zrobiłem próbę z odpalaniem na plak, zakładam, że gdyby czujnik był przyczyną, to nie pozwoliłby uruchomić silnika, najwyżej zakasłałby i zgasł. Poza tym jeden mądry, znany tu na forum, spec od jtd i alf powiedział, że błąd czujnika położenia wału może się też pojawiać, jeżeli będziemy długo piłować rozrusznikiem a silnik nie zaskoczy. Podpowiedział, żeby zrobić logi ciśnienia na szynie wtedy kiedy auto nie będzie chciało odpalić. No i udało się za którymś podejściem, bo przy kilku próbach jak wróciłem do auta z laptopem, to alfa łaskawie od raz odpalała
Wrzucam dwa screeny na pierwszym jest pokazane odpalenie od strzała, a na drugim z długim heblowaniem, widać wyraźnie że powodem nieodpalenia jest brak ciśnienia, dopiero jak nastąpił wzrost w kierunku żądanego nastąpił zapłon. Gdzie szukać przyczyny? Na początek wymieniłem filtr paliwa, bo tak kojarzę (chociaż może być to zbieg okoliczności), że kłopoty zaczęły się po wymianie filtra... (najpierw sporadycznie, obecnie coraz częściej...)
![]()