Witam !
Jestem na etapie poszukiwania mojego drugiego auta w życiu. Od kilku lat bacznie obserwuję rozwój marki Alfy Romeo, która kilka lat temu stała się pewnego rodzaju "nimfą i muzą" życia. Chętnie przeglądam forum oraz nabywam forumowe gadżety, a życzenia urodzinowe od forum AR, mimo że automatyczne, zawsze sprawiają mi błogą przyjemność
. W domu na krótko zawitała u rodziców Alfa Romeo 156 1.9 JTD sportwagon 115 km, niestety nastąpiła zmiana planów - AR sprzedana, kupione zostało inne auto pod kątem działalności.
Kupując moje pierwsze auto, oglądałem AR 145 1.6 T.S, jednak trudno było znaleźć niezajeżdżony egzemplarz (diesle zajechane, 1.6 T.S klekoczące wariatory + kiepskawe opinie...). Stąd wszystko skończyło się na pseudo-tańszym w eksploatacji Punto I 1.6 MPI sporting, które było dla mnie namiastką włoskiej motoryzacji, szczególnie dzięki pewnym usprawnieniom (w tym niezwykle wygodnym softshellu alfaholików, którego uwielbiam) :
Niestety, autko zostało sprzedane. Napisałem pseudo-tańsze w eksploatacji, gdyż okazał się to kapryśny smok (najmniej w życiu spalił mi 8,5l Pb na trasie, w mieście koło 9,5-11l Pb / nowa sekwencja LPG 12-14LPG - troszkę sporo jak na silnik 1.6 w miejskim aucie...). Nie wspomne o licznych usterkach, które były co chwile, ale to w dużej mierze wina zaniedbań poprzedniego właściciela... sprzedałem je w stanie o niebo lepszym niż je zastałem (naprawdę... stan auta po zakupie okazał się opłakany)
Teraz przyszedł czas na poszukiwania kolejnego pojazdu, na którego skrupulatne poszukiwania mogę poświęcić cały rok (na razie auto nie jest mi specjalnie niezbędne). Zarażony Alfowirusem, serce podpowiada mi cały czas jedną Alfę Romeo. Z drugiej strony, niesamowicie kusi mnie youngtimer (no i Camaro Zl1, ale to jeszcze nie ta bajka, AR i tak musi jedna zawsze w garażu stać). Niestety, youngtimer w wykonaniu Alfy Romeo mógłby zabić mnie psychicznie, jak usilnie próbowało moje poprzednie auto, gdyż mam nieco powyżej uszu poszukiwania rzadkich części do mało popularnych silników. Jedyne youngtimery od AR w akceptowalnej cenie to 155 oraz powoli GTV (tak, uznaję ją jako potencjalnego youngtimera za kilka lat).
GTV - jedyny rozsądny silnik nierujnujący kieszeni to 2.0 t.s jednak obawiam się mocno o jego jakość. Tak - wiem, że dziesiątki osób będą chwaliły ten silnik, że przejeździły nim setki kilometrów i wszystko gra - kwestia dobrego "rodowodu", częstych wymian oleju i ogólnego serwisu. Ja jednak wolę dmuchać na zimne, szczególnie słysząc o wadzie fabrycznej tego silnika, w postaci kiepskich panewek i wariatora (pierwsza AR jaką oglądałem na sprzedaż miała na dzień dobry wariator do roboty).
Przytłacza mnie regularne czytanie postów oraz opinii na forach na temat T.S'a typu: "tłoki wyszły bokiem z silnika na spacer" lub artykułów (o historii użytkownika AR 156 2.0 T.S):
Alfa Romeo 155 - rzadsza od GTV, dużo mniej zgrabna. Piękny przód, scudetto, jednak patrząc na linię nadwozia zbyt przypomina mi temprę. W takim przypadku dużo ładniej wypada choćby BMW 5 E34, które kusi mnie w przypadku youngtimerów, jednak niebotyczne spalanie, korozja, demolka egzemplarzy... no i (zabrzmi to nieco fanatycznie), jakoś klimat BMW mi nie odpowiada, nie chcę posługiwać się stereotypami, ani generalizować, ale dla mnie jest to nadal auto nacechowane dresodupowozem (choć coraz częściej można znaleźć "niezgwałcone" egzemplarze, zasługujące na miano klasyka)... przede wszystkim za dużym jak dla mnie (mniejsze E30 ma piękny przód, ale nieco linię szczurowozu). Na plus BMW daję napęd na tył oraz właściwości jezdne. Alfa Romeo sportowym autem? Szczególnie po unifikacji z Fiatem, obniżając koszty produkcji i dając wszędzie napęd na przód...
W ten sposób, dochodzę do aut bardziej uwczesnych. W Kwocie do 10-12 tyś jedynymi dostępnymi Alfami Romeo to: 147, 156, GT oraz 166, (jeżeli jakąś pominąłem, proszę - powiedzcie). Nie chciałbym cofać się do 145/146.
Nie mam zamiaru rozwodzić się tu teraz nad każdym modelem, a bardziej nad dotępną paletą silników. Mówiąc jednak skrótowo o dostępnych modelach:
147 - piękna i zgrabna. Patrząc jednak na to, że części i usterkowność dzieli ze 156 - wybrałbym tą drugą ze względów czysto praktycznych. Rozumiem, że zawieszenie również to samo (ciężko było mi znaleźć jednoznaczną odp.).
GT - to co w 147 + duuużo wyższa cena.
156 - przed liftem idealny sedan, a po lifcie - piękny sportwagon. Zdecydowanie na tak.
166 - za duża i mniej drapieżna od 156.
Przechodząc jednak do silników. Problem polega na tym, że auto byłoby w większości użytkowane w mieście. Z tego powodu, nie chciałbym diesla, a skłaniałbym się jednak ku Pb + najlepiej dobrej instalacji LPG (wielu pewnie mnie za to skrytykuję, jednak wychodzę z założenia, że dobra instalacja np. BRC to dobry sposób na oszczędności, na pewno lepszy od zaawansowanego technologicznie diesla. Nie widzę nic złego w oszczędzaniu, szczególnie jeżeli nie wyrządza to autku szkód). Wiem, że silniki JTD należą do jednych z najlepszych, ale chyba wszyscy się ze mną zgodzą, że diesel po mieście to jednak dla takiego "urządzonka" katorga (częste odpalanie, wiecznie niedogrzany). Do tego osiągi gorsze niż w silniku benzynowym (chyba że 2.4 JTD), a koszty eksploatacji + spalanie wychodzą raczej wyższe niż w przypadku LPG:
Zakładam, że 1.9 JTD będzie palił po mieście 7-8 ON (tak paliła nasza alfa w domu, średniu coś koło 7.8). W przeliczeniu na pieniądze, przejechanie 100km będzie kosztowalo 35-45 zł. 2.4 JTD pewnie po mieście spali ok. 2l więcej. LPG - zakładając, że auto spali nawet max 15l LPG - koszt przejechania 100km będzie oscylował wokół 38-45 zł, gdzie 45 zł to max spalanie przy liczeniu 3 zł za 1l LPG, czyli dużo za dużo. Koszty kosztami, jednak mi najbardziej chodzi o problem pokonywania krótkch dystansów oraz ogólne wyeksploatowanie diesli na naszym rynku.
1.6 T.S - ten najsłabszy nie posiada wariatora, jednak osiągi jak na 156 są zbyt mizerne...
reszta T.S - problemy, których tak bardzo się obawiam
2.5 V6 - dobre opinie, gorzej pewnie z kosztami utrzymania i ew. serwisem/częściami + droga instalacja LPG do V6. Spalanie "za grube" nawet z LPG, myślę że po mieście łyknie 18-20l LPG... no ale busso
2.0 JTS - nie nadaje się do LPG, dół silnika T.S co dalej wiąże się z loterią fantową
Biorę również pod uwagę odpuszczenie sobie na tę chwilę AR, aby uzbierać więcej "dolarków $" i kupić AR 159 / mito. 159 - tylko jtd/jtdm (które znowu nie pasują do miasta, szczególnie z dwumasowymi kołami zamachowymi oraz turbinami o zmiennej geometrii), bo 1.7 Tbi nadal poza finansową strefą marzeń + znikoma ilość rynku. 1.8 - OK, jednak osiągi co najmniej kiepskie jak na tak ciężkie auto.
Mito? Przepraszam, ale czekam z niecierpliwością na nowe modele AR, gdyż dla mnie to auto, "sorry" za określenie, jest nieco kobiece, a w porównaniu do 147/156 ma dziecinną mordkę. Przy okazji ma z tego co widzę "super opinie": wariujące kontrolki, nierównomiernie działające hamulce, korozja układu wydechowego, korozja podwozia... nie mówię, że auta mają się nie psuć, ale w porównaniu z innymi markami kiepsko to wygląda. Polecam artykuł z gazety Motor 42/2014.
Kończąc ten przydługawy post, przypominający powoli wyglądem artykuł, dochodzę do pytania - czy narawdę warto kupić Alfę Romeo? Mając naprawdę szczere chęci, zamiłowanie i pasję - boję się tonąć w kosztach z autem, o którym mówi się, że ma duszę, a według mnie ma jej coraz mniej - unifikacja z fiatem, mało zadziorny wygląd nowych modeli, brak modeli o charakterystyce sportowej (nie liczę ciężkawej brery, występującej głownie z silnikami ON oraz AR 4c, ani 8c, bo kogo na nie stać... szczególnie, że to nieseryjna produkcja), z napędem na przód, o które trzeba drżeć, żeby się nie zepsuły (GDZIE PODZIEWA SIĘ PRZYJEMNOŚĆ Z JAZDY, KIEDY O SILNIKACH MÓWI SIĘ, ŻE SĄ Z PLASTELINY!). Co wejdę na jakieś ogłoszenie to widzę "silnik klekocze", albo "awaria silnika", a na zagranicznych "motorschade"...
Ostatnia ciekawa opinia, jaką wynalazłem:
"To ja może przypomnę na czym polega mydlenie oczu dotyczące rzekomej duszy czy "kultowości" tych samochodów. Otóż fanatycy tej marki, myślą, że skoro nikt nie chce kupować, interesować się, używać samochodów alfa romeo, to mają one duszę i są kultowe. (...) Przecież o samochodach alfa romeo mało kto mówi, mało kto sie nimi pasjonuje, portale motoryzacyjne ich nie opisują, nie istnieje nic co przedłuża im życie, ludzie niemal w ogóle nie używają ich do sportu (no chyba, że we włoszech) itd. Marka ma słabą reputację, nadal często kojarzy się z awaryjnymi - niechlujnie stworzonymi - samochodami, jej gama modeli od wielu lat przypomina damskie manekiny za szybą, rzekome sportowe samochody które powinny być solidne, rasowe i brutalne, są delikatne niczym pajęczyna. W efekcie czego, używane alfa romeo są tanie jak barszcz, nie trzymają ceny, mają kolosalny spadek wartości. To ma być inwestycja? Bez jaj. Jednym słowem, samochody alfa romeo są zapomniane! I teraz porównując te wszystkie fakty z szopką jaką serwują fanatycy, można dojść do wniosku, że te samochody są niewiarygodnie przereklamowane.
Kupowanie alfa romeo to strata pieniędzy pod każdym względem, przecież np. sportowe samochody powinno się kupować aby dawały frajdę z jazdy, aby można było się wyżyć, upajać się ostrą jazdą w każdych warunkach, czyli całkowite przeciwieństwo użytkowania samochodów alfa romeo, które najczęściej zapomniane gniją w garażach.(...)"
Nie, nie mówię wcale, że jest tragicznie. Nie byłbym fanem, gdybym myślał tylko to, co najgorsze. Daje się to jednak odczuć szukając auta, przeglądając fora (nawet alfaholików, gdzie ludzie przyznają prawdę o swoich wtopach) i słuchając mechaników, którzy nie chcą o tych autach słyszeć, a co dopiero naprawiać. Proszę, nie chcę być skazanym na japończyka (choć klasyczny CRX niczego sobie, ALE TO NIE DESIGN CZARNEJ 156 GTA!), ani BMW. Już bezpieczniejszym rozwiązaniem jest chyba seicento po swapie, lub GP 1.4 T-Jet, ale to znowu - NIE TEN NIEPRZEMIJAJĄCY DESIGN JAK W 156.
Gorąco pozdrawiam wszystkich wytrwałych fanów tej wspaniałej marki oraz z góry dziękuję za cierpliwość w lekturze i odpowiedziach![]()