Cześć. Problem pojawił się miesiąc temu. Terkotanie, coś jak bym ciągnął za sobą na sznurku puszkę. Podczas hamowania cichło, po 2-3 kilometrach też cichło, ale nie zawsze do końca. Do tego taki gumowy dźwięk, jak by koło o coś obcierało, szczególnie na pełnym skręcie, czasem podczas gwałtownego skręcenia przy jeździe na wprost.
Stawiałem na naderwany gwint w zacisku hamulcowym, że może zacisk przez to lata. Gwint naprawiony, a problem nadal występuje.
Pooglądałem koła, w przednim kole znalazłem problem, piasta latała ze 2-3 milimetry na boki podczas szarpania za tarczę. Zadowolony kupiłem łożysko, rozbiłem (de facto i tak już dość sfatygowane) wcięcia na śrubie piasty, a tu psikus, śruba odkręciła się praktycznie w rękach. Z uśmiecham na pysku, że to tylko luźna śruba dokręciłem ją dość mocno, zabiłem, ale efekt znikomy. Fakt, luz na łożysku zniknął, terkotanie też, ale te gumowe piski pozostały. Oczywiście zawieszenie oglądałem, koło o nic nie obciera.

Teraz tak się zastanawiam, czy łożysko może tak piszczeć? I czy na odkręconej śrubie piasty może mieć luz? Bo chyba powinno siedzieć sztywno w zwrotnicy i nie latać na boki, wieloklin przegubu pełni tylko rolę przeniesienia napędu, i zabezpieczenia przed odpadnięciem koła, a śruba na jego końcu nie powinna mieć wpływu na luz łożyska?