Witam, dziś wracając ze szkoły jakieś 2km od domu auto zgasło, myślałem, że to brak paliwa (miałem na styk). Zadzwoniłem więc po znajomego, żeby podjechał i zabrał baniak benzyny, podleciał, kazał odpalić i poszła na strzał. Zapiąłem pasy i ruszyłem za nim, auto drżało, mocy brak, jakby pół silnika nie pracowało, potem zgon (po 10 metrach). Dopiero wtedy wlał mi paliwo, ale to też wiele nie zmieniło, pojechał po linkę i odholował mnie do domu.
(tak, wiem ładna choinka)
W domu podpiąłem pod kompa i wyszła mi lista grzechów samochodu:
Teraz tak: Sonda lambda nie działa to wiem, wymienię w przyszłym tygodniu, ale liczba pozostałych błędów mnie zszokowała...
Ktoś ma pomysł co to może być i skąd się wzięło?
PS teraz auto pali, ale obroty skaczą od 800 rpm do 1200 rpm, czy jeździ - nie wiem, nie jestem na tyle odważny żeby teraz gdzieś nią jechać