Od kilku tygodni zbierałem się do wymiany zakupionej ok. 2 miesiące temu na ALLEGRO przekładni kierowniczej. Być może odwlekał bym to dalej, ale ostatnio zacząłem coraz bardziej stęplować parking przed blokiem. Początkowo zastanawiałem się czy nie zrobić tego samemu na przyblokowym parkingu, jednak doszedłem do wniosku, że nie dysponuję wszystkimi niezbędnymi narzędzami. Jak się później okazało miałem rację, bo kompletem niezłych co prawda kluczy oczkowo-płaskich oraz kluczy imbusowych mógłbym sobie co najwyżej poklikać.
Pojechałem do kumpla mającego skromny warsztacik - zdemontowaliśmy puszkę filtra powietrza, akumulator, zbiorniczek wyrównawczy oleju wspomagania itd. Z półką na której znajdowało się to wszystko nie poszło już tak łatwo, gdyż trzymała się ona na 6 śrubach z czego 4 były solidnie skorodowane. Ich odkrecanie szło dość opornie, zaś jedna nawet się ukręciła, ale i z tym jakoś sobie poradziliśmy. Po odkręceniu wszystkich śrub okazało się, że półki nadal nie można wyciagnąć, bo... właśnie do niej od spodu przykręcona jest przekładnia kierownicza. Po odkręceniu 4 śrub mocujących maglownicę i wyciagnieciu półki naszym oczom ukazała się krwawiąca przekładnia kierownicza trzymająca się już jedynie na krzyżaku kierownicy, drążkach kierowniczych i przewodach hydraulicznych. Na pierwszy ogień poszły drążki kierownicze (po odkręceniu których chwyciłem za aparat by zrobić poniższe zdjęcie) później krzyżak na koniec zaś przewody hydrauliczne, których końce umieściliśmy w tym co było pod ręką, czyli połówce plastikowej butelki po oleju. Ku mojemu zaskoczeniu spływajacy do butelki olej nie był czarny, jak sugerowali co niektórzy Koledzy już kilka dni po wymianie.
"Nową" przekładnię zamontowaliśmy składając wszystko w odwrotniej kolejności w stosunku do demontażu. Było co prawda trochę gimnastyki z przykręceniem samej przekładni do półki, jednak daliśmy radę. Po zmontowaniu wszystkiego nie pozostało nic innego, jak uzupełnić ubytki w układzie świeżym olejem i uruchomić silnik. Ku naszemu zaskoczeniu okazało się, że rozrusznik kręci, zaś silnik załapać nie chce. Okazało się, że podczas demontażu/montażu przez nieuwagę uszkodziliśmy jeden ze styków kabli biegnących do podstawki przekaźnika odpowiedzialnego najprawdopodobniej za pompę paliwa. Przekaźnik ten znajduje się pod czarną osłoną z tworzywa sztucznego - na prawo od zbiorniczka wyrównawczego płynu hamulcowego. Po zamontowaniu nowej podstawki i ponownym odpaleniu silnik zaczął pracować, zaś pompa rozprowadziła olej po układzie. Po rozgrzaniu oleju należało już tylko pomanewrować kierownicą - rozpoczynając od delikatnych skrętów w prawo i w lewo zwiększając stopniowo zakres pracy przekładni, kończąc na jej skrajnych położeniach w obu kierunkach.
Gdy emocje z pomyślnie przeprowadzonej naprawy już opadły okazało się, że muszę przestawić o kilka "ząbków" kierownicę. Zdemontowaliśmy poduchę, popuściliśmy nakrętkę mocującą kierownicę, zaś kierownica przestawić się nie daje - czego przyczyną, jak się później okazało był brak kluczyka w stacyjce. Wszystkie czynnosci związane z przestawieniem kierownicy przeprowadzone zostały oczywiście po odłączeniu akumulatora.
Wrażenia po trwającej ok. 4 godz. wymianie to przede wszystkim satysfakcja, zaoszczędzone parę groszy, nieco mniejsze opory podczas kręcenia kierownicą oraz jak na razie brak wycieków, które mam nadzieję, że się już nie pojawią.
Ze względu na niezbyt szczegółowe podejście do opisu przeprowadzonych czynności temat postanowiłem zamieścić w dziale "145/146/155" nie zaś w dziale "Zrób to sam" Mam jednak nadzieję, że niniejszy opis przyda się nie jednemu posiadaczowi AR145 z silnikiem Boxer przymierzającemu się do wymiany przekadni kierowniczej w garażowym zaciszu![]()