1.9 JTD 115KM zasyfia mi dolot olejem. Dochodzi do tego że olej wykapuje gdzieś koło przepływomierza i skapuje na ziemię. Problem dotyczy Stilo, pozwoliłem sobie napisać tutaj bo w 156 też był ten silnik. Ostatnio zrobiłem eksperyment pt. odma w butelce. Zauważyłem przy tym że po rozgrzaniu silnika z odmy idzie mnóstwo białego dymu albo oparów olejowych, mimo że jakoś bardzo mocno nie dmucha (da się zatkać ręka i trzeba trochę trzymać by zrobiło się większe ciśnienie). Jak zimny tylko dmucha, dymu brak. Spod korka dmucha i pluje olejem. Z bagnetu mniej ale też idzie trochę tego dymu. Jak zgaszę nagrzany silnik i otworze korek oleju nawet po godzinie czasu to dalej lekko unosi się ten dymek. Z odmy śmierdzi dość typowym zapachem dla odpiętej odmy, zapach jest inny niż z rury wydechowej (tam jedyny dym jaki się pojawia to czarny przy butowaniu). O dziwo teraz jak mam odmę w butelce to nie wypluwa tam w ogóle oleju, po dość ostrej trasie ani kropli. Myślałem że skoro tak syfiło w dolot, to z tej butelki będę regularnie wylewał po trochę oleju z powrotem do silnika. Zużycie oleju około pół litra na 10 tysięcy km, jeździ na Elfie 5W40. Przebieg 280 tysięcy, rocznik 2003. Czy ten biały dym albo opary oznaczają że silnik się kończy? Da się coś zrobić żeby odma nie pluła olejem w dolot? Jak to możliwe że nie pluje do butelki? Czyżby turbina robiła takie podciśnienie między turbiną a filtrem powietrza (wymieniony 2 miesiące temu), że wysysa mi olej z silnika przez odmę?