Sprawa wygląda następująco: ostatnio moją Alfą podróżuje tylko do pracy i z powrotem (ok 3km), czasami przejade ze 30, ale raczej 1-2 razy w tygodniu. Dzisiaj rano wsiadam do Belli jak codziennie o godzinie 6.50 i chce wyruszyc do wakacyjnej pracy,a tu lipa. Pięknie kręci, ale nie pali. Ani nie pierdła. Mama mnie rzuciła do roboty. Po południu przychodze i szukam przyczyny. Patrze na pompke paliwa-podaje. Patrze na iskre-nie ma. No więc,że do kopułki dojście jest wręcz zajebiste postanowiłem odstawić wózek do mechanika. Wyjechałem wiec holowany przez Golfa 3 generacji, którym powoził dumnie mój ojciec nakłaniający mnie po raz kolejny do kupienie VW (czego mam nadzieje nie uczynie do końca moich lat). W każdym razie po przejechaniu może ze 100m, wrzuciłem 2 i lekko puszczając sprzegło odpaliłem Alfę na hol. Później próbowałem jeszcze kilka razy gasić i odpalać i szło bez problemowo. Sprawdzając jeszcze raz iskrę na świecy,którą wcześniej używałem odpaliła nawet na 3 gary.
Pytanie moje jest takie: Czy ktoś już coś podobnego tu miał? Czy ktoś dysponuje schematem aparatu zapłonowego i kopułki do mojego boxera?