Otóż jestem posiadaczem 145 z 99r.
W zeszłym roku w listopadzie, jadąc do kolegi najechałem na niezabezpieczoną studzienkę kanalizacyjną (remont drogi)
Po zdarzeniu wystąpiły następujące uszkodzenia.
****tutaj miałem pokazać fotki uszkodzeń, ale nie mogę ich znaleźć, ma je sąd któremu dostarczyłem je na cd, niżej zamieszczam fakturę napraw, od siebie mogę dodać tyle:
- wygięty do góry wahacz o ok. 180stopni
- uszkodzona miska olejowa, pęknięcie od góry do dołu + dziura około 2cm a z tyłu miski wyrwa na pięść
- uszkodzony wahacz
Po zdarzeniu natychmiast zadzwoniłem na policję, która zrobiła na miejscu pobieżne oględziny i sporządziła protokół.
Następnie ja w celu swojego bezpieczeństwa zrobiłem także trochę fotek tj, zdjęcia krzyżówki, dojazdu, znaków itp (żadne, ale to żadne znaki nie informowały o robotach, sprawdzałem w obrębie kilkuset metrów)
Następnego dnia udałem się z wizytą do właściciela firmy w celu polubownego załatwienia sprawy. Oczywiście zbył mnie ... Napisałem więc pismo
o polubowne załatwienie sprawy, jedyna odpowiedź z ich strony to telefon od ich ubezpieczyciela, żebym wysłał fotki uszkodzeń. Wysłałem,
dostałem wstępną kalkulację na kwotę .... i zapewnienie, że jeżeli zrobię to w salonie i kwoty będą większe to ubezpieczyciel pokryje
zwiększone wydatki.
Po około miesiącu dostałem informację, od ASO że ubezpieczyciel odmówił zapłaty za fakturę na kwotę ... i muszę to uregulować w ciągu 2tyg.
Dogadałem się z ASO (pisemnie na rozłożenie na 2 raty płatne po połowie w ciągu 2 miesięcy).
Następnym krokiem była oczywiście uprzejma wymiana pism z ubezpieczycielem....
Kiedy to nic nie dało postanowiłem sięgnąć po pomoc prawną i z moim mecenasem założyliśmy firmie remontowej sprawę.
Po przesłuchaniu świadków:
*Policjant*
-jadąc swoją służbową skodą, bałem się, że mogę także zahaczyć o tą studzienkę
-nie było żadnych oznaczeń od krzyżówki do miejsca zdarzenia
*kolega do którego jechałem*
-nie było żadnych oznaczeń od krzyżówki do miejsca zdarzenia
*kolega, który przyjechał ze mną zrobić fotki*
-nie było żadnych oznaczeń od krzyżówki do miejsca zdarzenia
*pracownik formy*
- studzienki były zabezpieczone (na pytanie sądu co zrobili po całym zdarzeniu, niefortunnie powiedział prawdę, że "ją naprawiliśmy"
- znaki były około 400m od miejsca zdarzenia (a krzyżówka około 30m) (na stwierdzenie sądu, że w protokole remontów mają wytyczne, że
oznaczenia mają być do 40m od miejsca robót, stwierdził, że to pomyłka)
Ja nie byłem jeszcze przesłuchiwany.
Na ostatniej ze spraw sędzia powołał rzeczoznawcę, który w ostatnich dniach badał mój samochód i stwierdził, że prześwit od najniższego
miejsca (od miski olejowej) to 9cm, że mam sportowe sprężyny i że auto było obniżane.
Teraz moje pytania:
W związku z tym, że nic w nim nie obniżałem (auto jest w Polsce ponad 2 lata) co mam z tym zrobić. Boję się, że będą chcieli mi wmówić, że to
ja obniżyłem auto i że to moja wina. Prezentowane wyżej fotki auta to zdjęcia z komisu z Niemiec czy mogą się jakoś przydać?
Czy moje auto może było seryjne obniżane, np. czy jest to wersja Sportiva?
Czy stwierdzenie ASO, że po zaistniałym zdarzeniu palenie się kontroli od poduszek, nie ma nic wspólnego ze zdarzeniem, to prawda (wcześniej się nie świeciły, a ASO stwierdzi, że w wyniku zdarzenia być może komputer się zrestartował i pokazuje błąd, który został sztucznie skasowany).
Czy w związku z oględzinami rzeczoznawcy i informacją Stacji Diagnostycznej o tym, że przednie koło jest wysunięte do przodu (moje uderzenie miało miejsce w okolicach prawej strony - miska olejowa) mogę domagać się dodatkowych pieniędzy, bądź uznania auta za całkowicie nie zdatne do jazdy?
Na tą chwilę naprawa+ proces sądowy + inne opłaty to około 9tyś, co o tym myślicie?