Witam
Jakiś ponad miesiąc temu alfa zaczęła się dławic na wolnych obrotach i szarpać podczas jazdy w przedziale 2-3 tysiące obrotów powyżej 3 tys auto normalnie jeździło i nie było żadnego spadku mocy.Mechanik wymienił mi cewki i dławienie na wolnych obrotach ostało na tydzień szarpanie podczas jazdy zostało i było jak wcześniej.Tłumaczono mi ze szarpie bo mam kiespikie paliwo i żebym nalał dobrego i przegonił furkę zrobiłem tak i zatankowałem vervy do pełna no i parę razy pogoniłem furkę pod 170 ciągnąc do 6.5 tys szarpanie ostało ale tylko na jakieś 5 dni.Tydzień temu spalił mi się alternator z niewiadomych przyczyn po prostu stanał no ale jest już drugi bosch.Wyjeżdżając od mechanika samochód znowu strasznie zaczął się dławic na wolnych obrotach i szarpać podczas jazdy dodam ze akumulator strasznie mi sie rozładowywał na starym alternatorze jak i tym po wymianie(zdążyłem jeszcze zrobić ponad 100km i następnego dnia nawet centralny nie działał) Następnego dnia poszedłem po akumulator do sąsiada wkładam go i odpalam samochód no i coś strzeliło i się spaliło pod maska(miałem ja otwartą) przypuszczam ze jakiś bezpiecznik albo przewód elektroniczny no i jak odpalam samochód to nie ma wogole ssania i gaśnie jak się puszcza gaz... w poniedziałek prowadzę go do elektronika mam nadzieje ze problem właśnie tkwi w prądzie
Dodam jeszcze ze mam gaz w samochodzie ale nie działa od polowy grudnia ponieważ nie miałem czasu tego zrobić i jeżdżę na benzynie od tego czasu
Będę wdzięczny za wszelkie sugestie lub rozwiązanie podobnego problemu![]()