Trwało to 2 dni i z silnika nie zostało nic. A mianowicie zauważyłem, że auto zaczęło mi kopcić na niebiesko i spaliny śmierdziały spalonym olejem. Byłem pewny, że turbina zaczyna padać. Następnego dnia odpaliłem auto ( mróz -17 C) i chodziło normalnie tak,jak zawsze, kopcenie ustało, ale po przejechaniu 15 km znowu chmura dymu za autem, więc postanowiłem go postawić do garażu żeby na następny dzień zawieźć go do mechanika. Gdy wyszedłem otworzyć garaż, auto chodziło sobie na wolnych obrotach i w pewnym momencie słyszę jak zaczyna wkręcać się na obroty (brakło zakresu obrotomierza), więc odruchowo wyłączyłem zapłon, ale to nic nie dało!! więc podniosłem maskę i chciałem mu zacisnąć wąż z dolotu, ale turbo tak "dmuchało" że nie było takiej opcjiwskoczyłem do samochodu i wrzuciłem mu 5 chcąc go zadusić, ale już było za późno sam zgasł. Pierwsze moje podejrzenie, że turbo puściło olej do dolotu i poszło to na cylindry, myślałem że je wymienię i będę jeździł dalej. Rzeczywistość jednak okazała się inna....wilgoć która wytrącała się z oleju silnikowego zebrała się w odmie i zamarzła, zatykając ją całkowicie. Silnik zaciągnął olej do cylindrów, nastąpił samozapłon i wypaliło dosłownie wszystko... końcówki wtrysków się stopiły, 3 i 4 cylinder się zespawały z blokiem, a głowica pękła
i niestety tak moja alinka zakończyła żywot
gdyby ktoś z Was miał namiary na kogoś kto ma do sprzedania silnik 1.9 JTD 16V 140KM to piszcie. Pozdrawiam