Koledzy dzisiaj jak wyjezdzałem spod pracy to tak sobie sciąłem prawoskręt, że wjechałem tylnym prawym kołem na krawężnik gdzieś tak przy 15km/h. Auto aż podskoczyło. Myślicie, żeby jechać na kanał obadać czy gdzieś wahacza nie zgiąłem? Czy jezdzić bez stresu. Jutro przyuważe czy mi powietrze nie zeszło...
Najbardziej mnie irytuje to, że wyjezdzałem stamtąd milion razy a dziś sie zagadałem![]()