Siemka koledzy,
Ko kilku miesiącach spokojnej jazdy Alfunia chyba ma focha...
A więc było to tak.
Wracając z Danii zapaliła się kontrolka oznaczająca awarię któregoś ze świateł. Stanąłem więc na parkingu wszystko posprawdzałem i zgłupiałem... wszystkie świecą. Pomyślałem sobie ze może przez upał coś jej się ubzdurało więc jadę dalej. Jakieś 100 km dalej zatrzymałem się na stację zatankować. Więc zatankowałem, wsiadam przekręcam kluczy, czekam sobie aż wszystkie kontrolki zgasną, zapłon i dupa rozrusznik nawet nie zakręcił. Spróbowałem jeszcze dwa razy i nic. Otwieram maskę, sprawdzam czy pasek klinowy cały (był cały), popatrzyłem krzywo na silnik, zamknąłem maskę. Wsiadłem do auta próbuje jeszcze raz a ona jak gdyby nigdy nic odpaliła. Kontrolka awarii świateł zgasła ale za to zapaliła się kontrolka poduszki :? .
A dzisiaj znowu to samo... z tym że teraz palą się dwie kontrolki - awarii świateł i poduszki.
Ma ktoś jakiś pomysł?
Czujnik położenia wału wykluczyłem, rozrusznik by kręcił.