Może tak być, tylko że fajnie jakby to była wolna decyzja, a nie szantaż i przymus podyktowany nakazami, wyższymi podatkami etc.
Naprawdę uważasz, że podróż 3000 km (artykuł propagatorów Ev) z prawie 13 godzinami przeznaczonymi na ładowanie, to fajna przyszłość i postęp, tylko tak serio? W przypadku oszczędnego diesla to 3 postoje, to jest naprawdę według Ciebie super?
Wiecie, co jest prawdziwie "zabawne"? Że różne kretynizmy były już w historii usankcjonowane prawnie. Potem ludzie zawsze musieli za to zapłacić. I zwykle szybciej niż później.
Obecny kretynizm niczym się w gruncie rzeczy nie różni od poprzednich. U jego podstaw leźy tylko i wyłącznie interes i gruba kasa, którą wytrzepie się z ludzi mamionych hasłami jedynie słusznymi.
Nie chcę Tesli nawet jeśli będzie w rosso i z busso.
Wracając do tego wątku sprzed kilku dni - to kolejny ciekawy aspekt. W 737 Max sprawa w duźym skrócie rozeszła się o to, że jako płatowiec jest to konstrukcja z lat 60tych, do której w ramach kolejnej modernizacji doczepiono silniki o znacznie większej średnicy ( pierwotnie były to chyba Pratt&Wittney, długie i wąskie ). Kolejne wersje 737 miały spłaszczone gondole od spodu, ale te w Maxie były już za duże, więc pylony przesunięto do przodu, a to zmieniło srodek cieżkości. Aby to zrekompensować wprowadzono oprogramowanie wyrównujace, jednak pilotom taka reakcja samolotu wydawała się nienaturalna, więc z przyzwyczajenia ( i wyszkolonych zachowań ) przeciwdziałali sterami. To powodowało przeciągnięcie i katastrofę.
I o to przyzwyczajenie chodzi. Jeśli nowe rozwiązanie ma szansę zaistnieć wraz z nowym pokoleniem, które nie posiada starych nawyków, to wszysko jest OK. Jeśli jednak zostaje narzucone "starym wyjadaczom" to zaczynają się problemy. Tu przykładów oprócz 737 max można podać setki z róznych dziedzin. Zasadniczo oprogramowanie tworzone przez młodych programistów uwzględnia konieczność idiotoodporności, ale nie uwzględnia starych nawyków, ktòre wynikają przecież z dobrego wyszkolenia, tylko że dla zupełnie innego sprzętu ( ten problem poruszono przy Maxie ).
Co z tego, że elektryk przypomina samochòd? B777 i A320 to też dwa samoloty. Jak rózne były w pierwszych latach produkcji - warto poczytać.
Mnie osobiście z racji przyzwyczajeń ( może i wieku - 49 lat ) wszelkie pikające i alarmujące wspomagacze w samochodzie wnerwiają i powodują dezorientację. Pól biedy - w Alfie mogę je wyłączyć. Ktoś inny powie, że są super - nie przeczę, może tak być w jego przypadku. Bo najgorzej jest zagłaskać dziecko na śmierć z milości. A to dziś robi Unia w każdej dziedzinie.
To oczywiście dotyczy wszystkich współczesnych samochodów, jednak w elektrykach ilość bodźców działających na kierowcę ( operatora systemu mobilnego ? ) jest wyjątkowa. Przypomnę tylko, że był taki wspaniały okres w motoryzacji, kiedy ilość bodźców starano się ograniczać ( patrz Saab korzystający z doświadczeń w produkcji myśliwcòw i jego ciemny kokpit ). Tymaczasem obecnie mamy prawną hipokryzję : nie możesz w samochodzie odebrać rozmowy na nokii 3210, ale z tabletu o przekątnej wièkszej niż szyberdach korzystaj do woli. Szukaj sobie ładowarek, szukaj panelu klimatyzacji, zamów sobie w trakcie jazdy żarcie w Maku, do którego zaraz dotrzesz. Samochód myśli za ciebie. Tylko że ty nadal odpowiadasz za to, żeby wykonać prostą czynność - prowadzić go do celu. Nie na odwrót.
Ostatnio edytowane przez Krzyk ; 29-03-2023 o 00:43
Nie chcę Tesli nawet jeśli będzie w rosso i z busso.
Pisząc o Boeingu miałem na myśli, że dopóki nie zdarzy się jeden czy dwa spektakularne pożary EV w garażach podziemnych z ofiarami i kolosalnymi stratami to prawa i wymogów budowlanych nie zmienią.
Odnośnie wspomagaczy jazdy, z jednej strony ma to swoje zalety. Na przykład https://www.youtube.com/watch?v=2VZygSF00wc. W mojej okolicy miał miejsce ostatnio wypadek z 4 ofiarami - kierowca suv-a poszedł na czołówkę z ciężarówką na łuku drogi - najprawdopodobniej zasłabł/zasnął. Taki system uratowałby całą rodzinę. Z drugiej strony często słyszę o nieuzasadnionych awaryjnych hamowaniach bo systemy "coś" zauważyły. Od strony technicznej jestem w stanie sobie wyobrazić, że większy owad który trafi akurat w radar albo w kamerę spowoduje aktywację awaryjnego hamowania. To też kiedyś skończy się jakimś większym wypadkiem bo kolizje pewnie z tego powodu już były - tylko jakoś cicho o tym. Tylko kto w takim przypadku ponosi odpowiedzialność? Kierowca który najechał na bezpodstawnie gwałtownie hamujący pojazd? czy kierujący gwałtownie bezpodstawnie hamującym pojazdem (kierowca nie ma żadnej możliwości przerwać gwałtownego hamowania)? czy producent pojazdu z wadliwym softem?
Przed chwilą w programie "Tak jest" w TVN24 była ciekawa dyskusja na temat granicznej daty 2035, po której nie będzie można rejestrować i produkować nowych aut spalinowych. Brali udział Hołowczyc i jakiś Marek Mazur, prezes czegoś tam, związanego z elektrykami.
Dyskusja palce lizać a Hołek rozłożył gościa na łopatki. Przy czym Hołek nie jest wcale wrogiem elektryków ale uważa, że powinniśmy mieć wybór, a nie być przymuszani. Zresztą, uchwała dotycząca roku 2035 zakłada, że wcale nie będzie zakazu dla spalinówek, tylko będą one zobligowane do używania ....no własnie, to dopiero zostanie sprecyzowane w przyszłym roku, jakie będą dopuszczalne rodzaje paliw: czy będą to biopaliwa czy paliwa syntetyczne czy jeszcze coś "pośredniego".
Natomiast słuchając tego Mazura miałem przed oczami wypociny Tomtrz: to była niemal dokładnie taka sama retoryka. Kilkanaście razy padło "bezdyskusyjnie", albo "nie podlegające dyskusji" a pod koniec facet odleciał mówiąc, że już obecnie podróż elektrykiem jest już KILKAKROTNIE tańsza niż spalinowcem.
Wszelkie argumenty Hołka były zbywane ideologicznymi hasłami.
W sumie niezła zabawa.
(A Hołek wraca na Dakar! Trzymamy kciuki).
Przy okazjii padły ciekawe wyliczenia: otoż obecnie nowy elektryk, wskutek procesu produkcyjnego, wyjeźdżając z salonu, aby promować ekologię w motoryzacji, już ma za sobą ślad węglowy, równy 120 tys przebiegu silnika diesla.
Ale o tym ideolodzy elektryków jakoś nie wspominają)
Ostatnio edytowane przez Teddy Bear ; 29-03-2023 o 17:55
Podczas corocznej konferencji dotyczącej cyberbezpieczeństwa w kanadyjskim mieście Vancouver, zorganizowano konkurs hakowania o nazwie Pwn2Own. Jedną z konkurencji było złamanie zabezpieczeń samochodu marki Tesla. Zwycięskiej ekipie udało się to zrobić w mniej niż dwie minuty.
Pierwsze miejsce zdobyła grupa francuskich hakerów z zespołu Synacktiv. Zademonstrowali oni dwa oddzielne exploity, z których pierwszy wykorzystywał tzw. metodę TOCTOU (Time of Check to Time of Use). W dużym skrócie pozwala ona wykorzystać luki w zabezpieczeniach jednostki sterującej, oddając na krótki czas nieautoryzowany dostęp do jej zasobów. Dzięki temu Francuzi byli w stanie włamać się do systemu Gateway Modelu 3, w tym interfejsu zarządzania energią Tesli.
Drugi exploit umożliwił hakerom zdalne uzyskanie do "konta administratora" pojazdu, a tym samym przejęcie kontroli nad jego pozostałymi podsystemami.
Czytaj więcej na https://motoryzacja.interia.pl/wiado...ampaign=chrome
Jestem przerażony. Pewnie każde nowe auto nieważne, czy spalinowe, czy EV. Z dostępem do netu, czy włączonym bluetooth nie będzie stawiało dużo dłużej oporu....
No i co z tym zakazem? Będzie tylko w Związku Europejskim? Czy niemieckie/włoskie koncerny przestaną produkować auta spalinowe i sprzedawać je na rynki nie-związkowe? Nie widzę tego