[MENTION=84966]Teddy Bear[/MENTION], oj tam, co z tego że droższe, ale dalej są ekologiczne![]()
[MENTION=84966]Teddy Bear[/MENTION], oj tam, co z tego że droższe, ale dalej są ekologiczne![]()
Otóż proszę państwa, którzy - jak mawiał Jerzy Kryszak - za ekologią wręcz przepadacie:
https://motoryzacja.interia.pl/wiado...k-,nId,6255412
A jedyne, co pozostanie czyste i eko to wnętrze Waszych portfeli.
Ostatnio edytowane przez Krzyk ; 31-08-2022 o 23:28
Przykład z żaglówką podałem nie bez powodu. Na żaglach w ciągu jednego dnia zdarza się często kumulacja niekorzystnych zjawisk lub po prostu trudniejszych warunków. Jeśli do tego mamy na pokładzie dzieci lub niedoświadczoną załogę, to zapas bezpieczeństwa kurczy się momentalnie. I wówczas mogę polegać na sprawnym i efektywnym napędzie pomocniczym. Silnik elektryczny nigdy nim nie był. Po pierwsze dramatyczny niedobór mocy. Nie pamiętam już w tej chwili, jak porównać lbs do koni mechanicznych, ale zapas ten powinien wynosić 2KM na tonę masy żaglówki. Przy elektrycznym nie było to zapewnione nawet w 30%. Po drugie te nieszczęsne akumulatory - miałem zawsze dwa na pokładzie. To dodatkowe 60kg balastu ( standardowo w zęzie mam około 100 kg i to jest optymalne dla tej konstrukcji ). Te dwa akumulatory musiałem ciągle zabierać do domu, lub - po pływaniu siedzieć bezczynnie w porcie czekając, aż się naładują.
I tak jest z samochodami elektrycznymi. Zapas bezpieczeństwa w sytuacjach niesprzyjających lub wręcz krytycznych nie istnieje. Kilku moich znajomych prowadzących firmy ( i posiadających zgodnie z trendem Tesle ) przekonało się, że na elektryka nie mogą liczyć w przypadkach niespodziewanych dłuższych podróży, nieodzownych w ich pracy. Przesiadają się na spalinówki, bo są bardziej elastyczne i nie wymagają planowania podróży z uwzględnieniem moźliwości i czasu ładowania.
Przepraszam, ale póki co elektryki przypominają mi zabawki dla dzieciaków, które mają zbyt dużo czasu i mogą ten czas przepieprzać na codzienne pitolenie się z samochodem ( czytaj: codzienne przywracanie samochodu do stanu jako takiej używalności ).
Z drugiej strony patrząc elektryki są produktami, które powstają wbrew logicznym zasadom wprowadzania produktu na rynek. Nie rozwiązują bowiem żadnego problemu, którego by nie ogarniały spalinówki ( pomińmy ekologię, bo to dyskusyjna sprawa ), nie ułatwiają codziennego życia ( istniejące produkty robią to lepiej ), nie są konkurencyjne cenowo. Jest to jeden z wielu niestety dziś istniejących produktów, który nijak nie powinien się spinać biznesowo, a jednak moda i nachalna propaganda ( reklamy ) pozwalają mu istnieć.
To moje zdanie. A ja szanuję pieniądz i liczę go kilka razy, nim na coś wydam.
Uważam idealnie tak samo, z jednym wyjątkiem. Elektryk jest całkiem ok, jeżeli chodzi o np. miasto jako dodatkowy samochód, albo jeżeli ktoś kupuje go z takim przeznaczeniem i żadnym innym. Na pewno nie jest to zupełny i dojrzały substytut silnika spalinowego. W ostatni weekend, kolega jeździł Skodą Enyac. Ma identyczne spostrzeżenia, jak Ty [MENTION=89350]Krzyk[/MENTION]. Wszystko fajnie i pięknie, jak coś nie wypadnie. Poza tym, że zasięg topnieje bardziej niż Magnum w ustach Joli Rutowicz. Było 380, wsiadł odpalił już było 350. Przy bardzo, bardzo ekonomicznej jeździe, finalnie zasięg jednego ładowania skurczył się o 100 km w porównaniu do tego co pokazywał początkowo, bez żadnego wariowania czy nawet bardziej dynamicznej jazdy. Jednak płynąc do brzegu, dokładnie taka sytuacja, mieli dojechać do domku nad Jeziorem, dojechali bo tak pokazywał zasięg. Po dojechaniu na miejsce, kolega poprosił by pojechali jeszcze do sklepu bo coś tam zapomniał (jakieś 20 km, a on już przyjął piwo). No i pojechali samochodem kolegi, bo to już trzeba było ładować. Elektroentuzjasta powie, a ile masz takich sytuacji? No nie wiem, ale na pewno kiedy się przytrafi, chcę wsiąść i pojechać, a nie czekać aż się naładuje. Dla mnie bez sensu.
Odpowiedź dla Adi Carrion z wątku o Tonale, aby tam nie zaśmiecać:
Znajomość na jakiej zasadzie działa rozliczenie przy fotowoltaice też by się przydała, bo to nie jest tak,że jak świeci słońce, a ty nie zużywasz prądu, to on ucieka w powietrze.
Prąd wyprodukowany przez siebie możesz odebrać w późniejszym terminie. Za "drobną" opłatą. Magazyny energii to obecnie fikcja zarówno pod kątem ekonomicznym jak i technologicznym. Fotowoltaika jest niestabilnym źródłem energii i tak pozostanie jeszcze długo.
Dodatkowo w naszej krainie robi się wszystko, aby to źródło jeszcze bardziej zdeprecjonować. Jestem na etapie przygotowań do budowy własnej farmy fotowoltaicznej na około 2ha ziemi. Etap: decyzja środowiskowa, a więc pierwszy krok w procesie, który trwa zwykle 1,5 do 2 lat, nim firma wbije szpadel i postawi stoły pod panele. Po drodze same utrudnienia, w tym najważniejsze: możliwość podłączenia do sieci celem dostarczania wyprodukowanego prądu. Powód oficjalny: nasze sieci tego nie wytrzymują. O ile dobrze pamiętam, to w zeszłym roku ponad połowa wniosków z odmową. A jest to etap jedynie przygotowawczy, który obarczony jest kosztem na dziś około 60-70kPLN ( nie licząc kosztów nabycia lub dzierżawy ziemi ). Za chwilę szykuje się kolejne utrudnienie dzięki miłościwie nam panującym: farmy powyżej 1MW tylko na terenach z MPZP ( nie zbudujesz ich na podstawie warunków zabudowy ). To zasadniczo uniemożliwia ich budowę w Polsce. Lub inaczej: umożliwia ich budowę tym, którzy będą blisko koryta i będą znali uchwalane MPZP.
Śpieszcie się używać prąd, tak szybko odchodzi.
Jak wchodzily smartfony, to tez był płacz, że bateria nieraz i jednego dnia nie wytrzymuje, vs stare batony, w ktorych baterie trzymały tydzień. I też było "ło panie, a co to bedzie, jak...".
I co, kupuje ktoś dziś stare batony z bateria co trzyma tydzień? No nie, ludzie nauczyli się z tym żyć.
Tak samo nauczycie się żyć z elektrykami, chociaż i tak do czasu, kiedy przestana produkowac kopciuchy, nawet te oparte na rzeczywistosci argumenty, po prostu przestaną być prawdziwe. Zasięgi przecież rosną z roku na rok.
Jaguar S-type 4.2 V8
Alfa Romeo 166 FL - Distinctive - Nero Metallico - 2.4 JTD 20V 175KM - była
Alfa Romeo 166 - Bieda Edition - 2.0 TS - była
Citroen Xantia Activa II V6 - była
Citroen Xantia II 2.0 16V - była
Skoda Felicia 1.3 MPI - była
O tak, nauczyli. Dłuższy wyjazd koniecznie z powerbankiem. Codzienny rytuał podłączenia kabla do ściany, bo inaczej ni chu chu. Ciągłe nerwowe poszukiwanie źródła prądu w podróży ( samolot, autobus, statek ). Dzieci z nerwicami, bo gra im się urwała.
-Dlaczego do mnie nie oddzwoniłeś?
-Bo bateria mi padła.
-A ja myślałam, że już mnie nie kochasz i znalazłam sobie nowego.
Nie mogłem się powstrzymać
Zawsze jest coś za coś. Ja na razie pozostanę przy tym, co uważam za stabilne, zamiast "uczyć" się żyć w środowisku niestabilnym narzuconym dobrowolnie.
Tak jak napisałeś w wątku "Tonale" nie zaśmiecajmy, więc odpowiem Ci tutaj na fragment, któey pozwolę sobie skopiować:
"Zatem dodatkowo do elektryka dokupujemy:
1. dom z garażem
2. panele fotowoltaiczne
3. magazyn energii
To się musi udać."
Otóż oświecę Cię-jeśli chcemy mieć garaż, to nie zależy to od tego czy mamy auto elektryczne, czy spalinowe-argument wyciągnięty absolutnie z powietrza.
Panele fotowoltaiczne, nie służą wyłącznie do ładowania auta, ale głównie do zaspokojenia potrzeb energetycznych domu-kolejny argument mocno na siłę.