Witam, temat wrzucam na forum ogólne, bo sprawa dotyczy bardziej silnika niż konkretnego modelu. Otóż wsiadam sobie dzisiaj rano do Belli (-25 st. C) przekręcam kluczyk, ona ładnie odpaliła weszła na 1,5tys obrotów, prychnęła, kichnęła i zgasła. Sytuacja powtórzyła się jeszcze dwa razy ale w końcu jakoś silnik zaczął się kręcić (falował między 500 a 2 tys.) Myślę sobie, zimno jest, przejadę kawałek, będzie dobrze. Dojechałem do pracy, 60 km, więc sinik musiał się dobrze nagrzać, a tu niestety lipa. Tak na szybkiego jeszcze przed pracą odłączyłem przepływkę ale poprawy nie było. "Wolne" obroty wahały się pomiędzy 2 a 4 tys. Wróciłem do domu (kolejne 60 km) zjadłem obiad i na spokojnie poszedłem posłuchać serca. I pożałowałem, że od razu tego nie zrobiłem. Jeden wielki świst. Zacząłem szukać gdzie ciągnie lewe powietrze i znalazłem jakiś otwór w kolektorze ssącym, a na pokrywie zaworów korek i bolec ze sprężyną. Korek w tej chwili siedzi dosyć luźno, na szczęście podciśnienie powinno go trzymać przynajmniej do następnego kichnięcia. A teraz moje pytanie, jakby ktoś wiedział do czego to jest i mi napisał to będę wdzięczny.