Ok, na wstępie - wiadomo, że samo pojęcie budzi dreszczyk obrzydzenia (bo po do mam 200KM w silniku, żeby z nich korzystać... - rozumiem). Jednak większość moich kilometrów jest robiona w warunkach jazdy użytkowej - czyli do pracy mi się nie śpieszy (bo po co), ew. w samochodzie rodzina inaczej rozumiejąca "przyjemność z jazdy" itd. Wiem też że można podejść do całej sprawy w sposób "wolę wydać 100zł więcej na miesiąc i mieć to głęboko w ...", sam mam kompletnie w trąbie ile CO2 wygeneruje do atmosfery, ale do rzeczy:
Jak oceniacie sensowność "dogmatów" eko jazdy, nie tylko z uwzględnieniem spalonego paliwa, ale również zużycia samochodu:
Jedź na najwyższym możliwym biegu - czyli jakim? Jakie obroty mam utrzymywać mając optymalny moment obrotowy na poziomie 2-4k?
Przy mojej pojemności, to i przy 50 da się wrzucić 6 i toczyć, ale chyba nie o to chodzi? Generalnie staram się przyśpieszać dynamicznie w zakresie 2-3k, jadąc ze stałą prędkością po płaskiej drodze zmniejszyć obroty silnika do powiedzmy 1,7 - 1,8.
Zmieniaj bieg (na wyższy) przy 2k - dla mnie ściema jakaś totalna - jak przyśpieszać, to w zakresie optymalnym dla silnika danie w gaz przy 1,5k paliwa nie zaoszczędzi, a silnikowi i przeniesieniu napędu da ostro w d...
Przyśpieszaj dynamicznie, trzymając gaz w 3/4 - bez zastrzeżeń raczej.
Nie rozgrzewaj silnika na postoju - raczej bez zastrzeżeń - kilkadziesiąt sekund spokojnej jazdy wystarczy - tutaj staram się patrzeć na ciśnienie doładowania, czyli faktycznie przez ~1minutę typowy PSJ. Jak wygląda sprawa, gdy silnik jest rozgrzany po wcześniejszej jeździe - smarowanie sprężarki itd.?
Hamuj silnikiem - również bez zastrzeżeń - w sumie to jadąc baaardzo nie eko i tak wykorzystuję tę technikę. W praktyce nie jestem w stanie zastosować w moim silniku hamowania z międzygazem - albo nogi nie takie, albo
Gaś silnik gdy zatrzymujesz się na dłużej niż 30s dla mnie w przypadku diesla kompletny absurd - raz, ze oszczędność bliska zeru bo po uruchomieniu spalanie i tak będzie podwyższone, dwa, że turbina i cała reszta obrywa dość ostro.
Reszta technik jest dość oczywista - wywalenie śmieci z bagażnika, pamiętanie o ciśnieniu opon, itd.
W praktyce, odkryłem, że największy wpływ na spalanie mają nie tyle biegi, obroty i inne duperele, co zwykłe patrzenie na drogę nieco dalej niż zderzak samochodu, czyli jak trzeba, to zwolnić, jak trzeba to przyśpieszyć co by się zmieścić na światłach i nie zatrzymywać bez potrzeby. Druga sprawa dość istotna - prędkość na autostradzie - wg. komputera 130 jest o jakieś 0,5l oszczędniejsze niż 140 - matematycznie sens to ma, bo jadąc 200km autostradą czas przejazdu zmienia się o 7 minut, spalanie o 1 litr, chociaż przyznaję się, że to sprawdzałem jedynie eksperymentalnie![]()