Witam wszystkich.
Mam na imie Paweł i to mój pierwszy post na tym forum, które odwiedzam od pół roku.
Do tej pory nie rejestrowałem się, ponieważ moja AR sposywała się wyśmienicie do dziś...
Do rzeczy.
W lipcu ubiegłęgo roku kupiłęm od mojego wujka AR 156 2.0 Twin Spark.
Wujek ten był jej pierwszym i jedynym właścicielem od nowości( rocznik auta 1999)
Auto które od niego kupiłem było w pełni serwisowane w ASO przez te wszystkie lata, na samochód nie oszczędzał z racji względnej zamożności - jest on właścicielem kawiarni w Poznaniu.
Samochód ten odkupiłem od niego w lipcu 2012 jak już wspomniałem i około tygodnia po zakupie, zaprowadziłęm samochód do "poważnego serwisu" samochodowego- wiecie takiego w stylu duży szklany budynek, kawa w poczekalni, lakiernia obok , myjnia itp itd. Można powiedzieć, że to taki nowoczesny dobrze wyglądający warsztat.
Serwis naprawia auta wszystkich marek, a ich lakiernia ma autoryzację Peugeot, na wymianę rozrządu i wszystkich płynów eksploatacyjnych( oleje itp itd).
Panowie w serwisie zarzekali się iz robili już wiele AR i bez problemu podejma się zleconych przeze mnie prac.
I tutaj przechodzę do konkretów.
W niedziele - tj. po przejechaniu około 4000 km na nowym rozrządzie w trasie auto zaczeło
- słabnąć
- zaświeciła się marchewka
- silnik pracował, jednak słychać było delikatny mechaniczny dzwięk z okolić silnika.
Po zgaszeniu auto juz nie chciało odpalić.
Auto niezwłocznie zgasiłem zepchnałęm na parking i taksówką dostałęm się na dworzec PKP skad pojechałęm do domu (ok 50 km).
Nastepnego dnia auto zostało zaholowane do mechanika w miejscowości w ktorej uległo awarii w celu sprawdzeni aprzyczyn usterki.
Dzisiaj zadzwonił do mnie mechanik , który sprawdzał moję auto i OSIWIAŁEM.
Silnik wymaga kapitalnego remontu , ponieważ w trakcie jazdy ROZKRĘCIŁY się jak to on powiedział "elementy rozrządu" ktore zdejmuję sie aby jakieś blokady pozakładać w momencie ustawienia rozrzadu.
EDIT: Źle zapamiętałem: Przyczyną było niedokręcone koło (dokładnie nie pamiętam dokładnie) w rozrządzie. Koło to w trakcie pracy silnika wykręciło się i dajej rozrząd się przestawił. Zawory pogięte. Inną sprawą było zniszczenie śrób na wałku w miejscu wkręcania blokad, ale to nie było bezpośrednią przyczyną awarii. Tak powiedział mechanik.
Spowodowało to wielkie szkody wewnątrz silnika. ( o szczegółach Wam chętnie napiszę wieczorem)
MEchanik mówi , że 2,5 tyś to jest kwota startowa, i ze podejrzewa ze bedzie trzeba robic szlif wału jakiegoś tam i cena wzrosnie...
MEchanik ten powiedział, że EWIDENTNA WINA LEZY po stronie osoby, która wymieniała mi rozrząd i że to niemożliwe żeby po tak krótkim dystansie padł rozrzad sam z siebie.
Na całą robocizne u tego rzeznika ktory zabił mi auto mam faktury. Wszystkie części załątwiane były przez nich.
Poradzcie Mi co ja mam teraz zrobić.
Jak walczyć o swoje.
Zostałęm bez samochodu.
Czy udac sie do rzeczoznawcy? Czy dzwonic do rzeznika i go zwyzywac?( ten pewnie umyję raczki i sie wyprze)
Pierwszy raz zdarzyło mi si etakie cos(( Tak bardzo cieszyłem się z tego auta a tu masz...
Prosze mi wybaczyć za haotyczną wypowiedz- ale to z racji nerwów. Telefon od mechanika ktory oglada moje auto dostalem godzine temu , a pozatym pisze z pracy
co zrobic w sytuacji jak po wymianie rozrzadu silnik ulega w tak krotkim czasie zatarciu(
Jestem w szoku dosłownie. Nie wierze poprostu w to co sie stało, ale nie podaruje temu rzeznikowi.
Swoją droga ten mój wujaszek - wielki miłośnik AR ( miał 164 3.0, 166, 156) jak sie dowie o tym co sie stało to sie załamie. Zal mu było ten samochód sprzedawać byle komu, dlatego tak długo ją trzymał u siebie.