Przyznam, że wysyp nieciekawych wiadomości dotyczących AR sprawił, że znowu tu zajrzałem. I zaczynam się zastanawiać czy faktycznie dobrze wydałem pieniądze. Niemałe pieniądze. Teraz, kiedy już opadły emocje po wybieraniu nowego auta i już się trochę nim pojeździło, człowiekowi wraca rozum i zaczyna się przyglądać, zastanawiać, analizować. Stelvio bez dwóch zdań prowadzi się świetnie. Nie znajdziemy nigdzie w podobnej cenie auta z takim silnikiem i takimi osiągami (wersja 280KM). Zdecydowanie zwraca uwagę swoim wyglądem (choć nie wiem czy to bardziej z powodu tego, że jest ładny czy że jest rzadkim okazem na drogach?). Mimo wszystko jednak jego wyglądowi czegoś brakuje, jakiś detali, elementów, które stawiałyby go na równi z niemiecką klasą premium. Za to posiada elementy, które wyraźnie go od tej klasy premium oddalają - chociażby fatalne czarne gumy przy oknach - nie można czegoś takiego robić w klasie premium, na miłość boską! Tak samo dyskusyjne pozostają plastiki podwozia. Po otwarciu drzwi pierwsze wrażenie jest dość dobre, ale po jakimś czasie zaczyna się znowu zauważać brak tego czegoś, co oddziela przeciętność od premium. Trochę za mało ciekawych dla oka szczególików, tu i ówdzie przydałaby się mała wstawka z innego materiału/faktury. O ile analogowe zegary są fajne to wykończenie tarcz i ich podświetlenie pachnie marką budżetową. Kierownica piękna, ale z odrobinę zbyt słabego plastiku. Dygoczące przełączniki infosystemu też nie dodają splendoru. Fotele w wersji sportowej jak na razie super i wielki plus za detal w postaci znaku AR na zagłówkach. O wyglądzie salonów jak i obsłudze już sporo napisano, niestety. No i jeszcze kwestia niezawodności - liczyłem, że odrodzenie AR będzie się łączyć z dorównaniem jakością niemieckim producentom i choć nie mogę narzekać, przy prawie 10 000 km nic się złego nie stało, czytanie artykułów jak to posypały się auta zagranicznym recenzentom sprawia, że zaczynam mieć kwaśną minę. A i mi się zdarzyło, że tylna klapa żyła swoim własnym życiem a sterowniki szyb robiły zupełnie co innego niż to, czego od nich wymagałem. Ze dwa razy sam z siebie wyłączył się infosystem. Z marki można by było wycisnąć naprawdę wiele, ma ku temu wszelkie predyspozycje - historię, piękne modele, czar, obietnicę sportowego prowadzenia. A ja się zaczynam zastanawiać czy jednak te Audi 250KM, które 'zamieniłem' na Stelvio nie było bezpieczniejszym wyborem. I sprzedawcy w Audi naprawdę na mnie zależało. No i mam emozioni, La meccanica delle emozioni
A teraz mnie jakoś pocieszcie!
- - - Updated - - -
Z powodu emozioni nie dałem rady przelać na ekran wszystkiego tego co chciałem powiedzieć z perspektywy klienta, który nie jest 'naturalnym alfaholikiem' i który ostatnio jeździł i jeździ markami niemieckimi i japońskimi. O salonach i obsłudze było, ale nie zawadzi wspomnieć jeszcze raz. Premium to to nie jest. I Alfa stojąca obok Jeepa? Wybaczcie, ale czy idąc po Audi przeciskacie się między Skodami (wybacz Skodo!). I teraz jakiś skuszony reklamą Alfy klient zjawia się w takim salonie - znacie efekt wrażenia pierwszych kilkunastu sekund? Wasza obecność tam nie wywołuje też wielkiego poruszenia wśród załogi. Ktoś to idealnie opisał - kupuje się Alfę nie dzięki personelowi, ale pomimo. I tak ma się przechwytywać klientów? Zapytacie - a dlaczego ja zdecydowałem się na Alfę dla żony? Bo oferowała mocny silnik przy atrakcyjnej, wyprzedażowej cenie no i jednak po obejrzeniu Q5 Alfa wywołała emocje u mojej drugiej połowy. Mimo wszystko uważam, że auta są za drogie w stosunku do niemieckich premium. Muszą oferować wyraźny 'bang for money' bo inaczej daleko tak nie zajadą. Miałem BMW, teraz jeżdżę MB - i uwierzcie mi, niemcy mają lepsze plastiki. Pewnie kwestia elektroniki ma duże znaczenie dla bardzo wielu osób (duże, mazane palcami ekrany, mapy, zmiana kolorów tęczy itp.) i wpływa na decyzję zakupu, mnie to akurat nie dotyczy, bo auto ma przede wszystkim porządnie jechać i przyśpieszyć kiedy wymaga tego okoliczność. Wersje Quadrofolio są na pewno fajnym magnesem, ale nie do końca wykorzystanym - moim zdaniem za mało się różnią zewnętrznie od wersji standardowych, są za mało agresywne (oczywiście nie mam na myśli agresywności w stylu Civica Type-R), w ogóle jeśli chodzi o przód nowych modeli to tej agresji jest trochę za mało. Takie detale jak ukształtowanie linii świetlnych w lampach też swoje dodaje - w Gulii mamy mały, pocieszny paseczek, w Stelvio radosne prawie-kółko. To wszystko razem sprawia, że AR nie może wejść na wyższy poziom.
Słabe salony, słaba obsługa, nie do końca dopracowany produkt, zbyt wysoka cena no i oczywiście za mało modeli do wyboru (gdzie nowoczesny hatch?).