Uwielbiam jak za wszystkie zmiany klimatyczne odpowiedzialne są auta i motoryzacja. Oczywiście ta osobowa. A jakże! Zrobimy nowe normy, fabryki przeniesiemy do Azji, więc Europa będzie miała niższą emisję CO2 (haha, udało się? no jasne!), wciśniemy ludziom kit, za który zapłacą jeszcze więcej i będziemy jeszcze bogatsi. Powiemy, że auta hybrydowe to czyste auta. Nie powiemy, że smog to również pył z klocków hamulcowych i opon, więc elektryki nie są wcale czyste. Nie powiemy ile CO2 i innych zanieczyszczeń emitujemy produkując prąd potrzebny do elektryka, bo przecież prąd bierze się z gniazdka! A gniazdko nie emituje CO2
Na końcu przemilczymy fakt, że te cudowne hybrydy po przebiegu 150tys. spalają litr oleju na 1000km przebiegu, co jest w cholerę ekologiczne! Coś nie styka? Eeee tam, to zbudujemy kolejne, lepsze hybrydy, a te stare będziemy utylizować... najlepiej w Azji albo w Afryce, no bo przecież nie w Europie, która musi być czysta.
Tylko zaraz, zaraz... klimat mamy jeden. Czy to Europa, czy Azja, czy Afryka... klimat jest jeden. To jak to jest z tą ekologią? Mamy europejską ekologię, czy światową ekologię?