Napisał
ignacy
Wynika z tego jednoznacznie, że pedał jest mechanicznie połączony z pompą a sterowanie "by wire" to pewna nieścisłość wręcz ściemka. Po prostu układ podciśnieniowego wspomagania został zastąpiony elektromagnesem - tylko tyle i aż tyle. Stało się coś takiego jakby przez analogię w układzie podciśnieniowym rozszczelniła membrana albo spadł wężyk podciśnienia z dolotu. Skutek taki sam czyli trzeba mocno cisnąć pedał hamulca. MOCNO!. Co nie znaczy, że hamulce nie działają, tylko potrzebują osiłka za kierownicą.
Ile siły trzeba czasem włożyć w kierowanie wie ten co stracił wspomaganie kierownicy na przykład. Na postoju nie da się kręcić, ale kierownica dalej ma połączenie mechaniczne ze zwrotnicą. Ad rem :
Zanik wspomagania dał uczucie braku hamulców, nic dziwnego u człowieka przyzwyczajonego do małej siły nacisku na hamulec - przydałby się staż na Żuku - tam trzeba było cisnąć. Kazdy by tak zareagował.
Tu możemy tylko snuć hipotezy wyssane z palca co się stało. Ja obstawiam: 1. czynnik elektrotechniczny czyli mechaniczne uszkodzenie przewodu, spalenie elektromagnesu itp , może uszkodzenie np przetarcie przewodu ( kuna nadgryzla resztę zrobiły drgania i temperatura) 2. elektronika np spadki napięcia, uszkodzenie modułu) i wreszcie ( najmniej prawdopodobne ) z jakiegoś powodu uciekł płyn hamulcowy. Tak czy siak większość z powyższego może zdarzyć się w klasycznym układzie. Inna sprawa, że w nowym nie powinno się tak stać bez czynnika zewnętrznego. Moje Stelvio hamuje dobrze, będę śledzić wątek dla ew. wypracowania zaleceń profilaktycznych.