Bardzo Was prosze forumowicze o pomoc w zrozumieniu teamtu o co chodzi "poetom" piszacym na tym forum, ze elektronika hamuje rajdowe zapedy w Julii. Ja nie jestem i nie bylem nigdy "drifterem" ani "rajdowcem" ale mam inne odczucia w tym temacie.
Otoz pewnego letniego, slonecznego dnia o suchej nawierzchni, wjechalem sobie na skrzyzowanie na "dojrzalym zoltym" z wieksza predkoscia i z zamiarem skretu w lewo (90 stopni). Poniewaz bylo pusto, to zamiast depnac po hamulcach, zakrecilem kierownica jak moglem i docisnalem pedal gazu. Samochod zachowal sie klasycznie (w moim mniemaniu) czyli zarzucilo tylem, zapiszczaly opony, samochod wyrownal tak jak skontrowalem i popedzil ochoczo dalej. Oczywiscie patrzylem na liczniki czy jakies kontrolki zaczna migac ale nic. Zadnego blokowania kol, przyhamowania, ESP, nic, a jechalem w trybie "A" czyli tym niby najczulszym (przynajmniej w Giulietcie tak bylo).
Rowniez, jesli wjade na wysokich obrotach w trybie "D" na kreta estakade, to za kazdym dodaniem gazu tyl mi ucieka. Jak bym w takim momencie dodal wiecej gazu na dluzej to bym pewnie poszedl bokiem i na niej utknal.
Nie powiedzialbym, ze ta "elektronika" nie dziala wogole. Jak wjade na ta sama estakade z mokra nawierzchnia, to od wibracji zwiazanych z ESP, musze zamknac oczy zeby mi nie wypadly z oczodolow.
Wiec jak to jest? Czy jestem slabym drifterem czy tez moj eksponat jest w tym temacie wyjatkowy?