Jest piękny letni niedzielny poranek. Jadę moja Julką ulubioną droga do najbliższego miasta. Lubię tą drogę, bo ma proste na których można się rozpędzić, kilka serpentyn z klifem i piękny szpaler drzew obok drogi.
Cieszę się pięknym dniem, słońcem, jazdą i dźwiękiem silnika. Szybkie spojrzenie na prędkościomierz, 130 na budziku, dobrze, że policja tutaj nigdy nie stoi. Wtem....
....skrzynia robi kick down a silnik wchodzi na obroty. Puszczam gaz a pomimo tego strzałka prędkościomierza szybko rośnie 140, 150, 160, 170. Naciskam na hamulec i nic. Naciskam z całej siły i nadal nic. Kur*&^ co jest? Naciskam na start/stop. Samochód nie reaguje. Nagle czuję szarpnięcie w prawo kierownicą cały świat obraca się i wiruje. Miało świecić słońce a zrobiło się ciemno...
Komisarz Popławski poślinił ołówek i odprowadził wzrokiem czarny worek wrzucany do karawanu, w raporcie zanotował - powód wypadku, niedostosowanie prędkości do warunków ruchu.
We Władywostoku zachodzi słońce. Sasza poprawił grube okulary na nosie i zamieszał łyżką herbatę stojącą obok klawiatury....
Wydaje Wam się że moje opowiadanko go fikcja? Otóż NIE. Samochody FCA można zhakować. Moduły, które łączą się z internetem a są wpinane w CAN są potencjalnie śmiertelnie niebezpieczne.
Ja bym się bezwzględnie pozbył SGW. Jeśli to ma stałe IP to tym prostsza robota dla hakera.
https://www.youtube.com/watch?v=ysAam9Zmdv0
https://www.wired.com/2015/07/hacker...-jeep-highway/