Pytanie o jedną Giulię z salonu

[Dareek]

tu dosłownie za parę złoty wiecej polift z pięknym wnętrzem a nie wersja zaślepka https://salon.alfaromeo.pl/oferta/14...ZdsEh78sPD_BwE

[daras]

Te parę złotych więcej to 16 tysięcy a autor liczy raczej na obniżkę od 120 tys., niż podwyżkę.
Idąc tym tropem, to dokładając znowu "parę złotych" dojdziemy do jeszcze lepszej wersji aż dojdziemy do Q.
Odnośnie lamp: ksenon ma sens do jazdy w nocy, kiedy trzeba oświetlać drogę.
W dzień, po mieście, czy podmiejskie trasy to halogen w zupełności wystarczy.
Przy odsprzedaży za parę lat auto tyle straci na wartości, że halogen też nie będzie miał żadnego znaczenia. Najważniejszy będzie stan techniczny, historia i przebieg.

[woockush]

Te parę złotych więcej to 16 tysięcy...
Odnośnie lamp: ksenon ma sens do jazdy w nocy, kiedy trzeba oświetlać drogę...

Masz rację i nie masz. 16 tys to nie "hop siup", ale w Giulii halogen vs xenon to całkowicie inaczej zbudowany reflektor z innymi swiatłami dziennymi (LED vs żarówka). Pomijając kwestię świateł to auto nadal nie ma PODSTAWOWEGO wyposażenia jak chociażby tylnych czujników parkowania. Na rabatowanie do 100tys nie ma co liczyć, ale chyba jednak lepiej poczekać na Bussiness MY20 z 17" kołami, nową konsolą i wyświetlaczem, itp itd.

[Karol1]

[QUOTE=Knapek;2278240] Witam może przemyśl sprawę i zobacz coś z USA za ok 120 000 zł . Będziesz miał wersję TI-Veloce bardzo bogato wyposażoną.

[michal35]

[QUOTE=Karol1;2278490]

Witam może przemyśl sprawę i zobacz coś z USA za ok 120 000 zł . Będziesz miał wersję TI-Veloce bardzo bogato wyposażoną.

W pakiecie z dzwonem i większą trudnością z ewentualną dalszą odsprzedażą

[Dareek]

Te parę złotych więcej to 16 tysięcy a autor liczy raczej na obniżkę od 120 tys., niż podwyżkę.
Idąc tym tropem, to dokładając znowu "parę złotych" dojdziemy do jeszcze lepszej wersji aż dojdziemy do Q.
Odnośnie lamp: ksenon ma sens do jazdy w nocy, kiedy trzeba oświetlać drogę.
W dzień, po mieście, czy podmiejskie trasy to halogen w zupełności wystarczy.
Przy odsprzedaży za parę lat auto tyle straci na wartości, że halogen też nie będzie miał żadnego znaczenia. Najważniejszy będzie stan techniczny, historia i przebieg.

w tej klasie taka bieda wersja może być problemem przy sprzedaży- - to nie fiat panda że niczemu to nie przeszkadza - czyjniki parkowania xenon czy nawet podstawowe systemy bezpieczeństwa to już muszą być to raz a dwa już chwile po zakupie będzie sobie pluł z brodę że nie dołożył parę złotych- podany przeze mnie przykład to niemal przepaść wyposażeniowa i wyglądowa względem tej bieda wersji (i nie piszę o kolorze bo mi bordowy sie podoba). Polift ma xenon skrętny asystentów nowy infotaiment z AA i CP, wnętrze z pięknymi przeszyciami czujniki parkowania i 17 stki koła do tego poliftowa kiera i konsola. no i auto rocznikowo młodsze- u nas rynku nie interesuje data I rejestracji tylko produkcji.

- - - Updated - - -

[QUOTE=michal35;2278505]

W pakiecie z dzwonem i większą trudnością z ewentualną dalszą odsprzedażą

nie ma reguły coś za coś- ale lepiej sobie ściągnąć samemu - często doproszenie się o dokumentacje naprawy jest niemożliwe. Sam mam autko z USA od ponad 1,5 rok i ponad 50 tkm najechałem jest oki . jak kiedyś będę sprzedawał nowy user dostanie komplet papierów żeby miał pewność iż to nie jakiś drut. Kwestia uczciwego podejścia

[Karol1]

[QUOTE=michal35;2278505]

W pakiecie z dzwonem i większą trudnością z ewentualną dalszą odsprzedażą

HA Michał nie będę zaczynał tematu samochodów z USA. Każdy robi jak uważa rzuciłem tylko sugestię. Druga sprawa sprzedaż alfy salonowej od pierwszego właściciela serwisowanej w ASO przyjmijmy paroletniej niech będzie 5-6 latka niech będzie taka jak szuka tu kolego powyżej. Za ile TY ją sprzedasz za sześć lat ? Spadek tych biedniej wyposażonych samochodów będzie dużo większy. Osobiście sprzedałem trzy alfy , które miałem z salonu. Uwierz mi chcieć sprzedać a sprzedać faktycznie samochód to są dwie różne sprawy.

Dodam jeszcze

Nie oceniam tu nikogo kto chce kupić sobie taką wersję za 120 000zł. Moim zdaniem za taką kasę można mieć dużo lepszą wersję z USA.

[daras]

Odnośnie używanych, to też sprzedawałem kupione jako nowe i wiem, że najważniejszy jest stan techniczny i przebieg.
Ludziska grymaszą na wyposażenie ale najważniejsze są: stan, pochodzenie, serwis i przebieg.
Wypas i rocznik schodzą na plan dalszy.
Osobiście, dzisiaj nie kupiłbym samochodu bez dobrego oświetlenia, minimum ksenonu.
Kiedyś też wychodziłem z założenia, że halogen wystarczy. Wystarczy do miasta. Ale nie wystarczy jak się robi trasy po ciemku.
Druga sprawa, pełna zgoda: auto typu sedan musi mieć czujniki tylne. Musi. Dla wygody i bezpieczeństwa.
Teraz, czy warto dać 120 tys. za Giulię z ogłoszenia? Ja bym jej nie kupił, ze względu na braki wyposażenia ale rozumiem, że komuś może taki wypas wystarczy.
Wolałbym dołożyć "parę" złotych do bogatszej wersji, nie ze względu na odsprzedaż ale dla własnej wygody.
Inna sprawa, że dzisiaj 130-140 tys. za dobrze wyposażanego, zaawansowanego technologicznie, tylnonapędowego sedana klasy średniej, z 2 litrowym, 200 konnym silnikiem i automatem ZF, to prawdziwa okazja cenowa.

[Knapek]

O moją Giuliettę już kilka razy pytali w ASO kiedy sprzedaję, więc daleko kupca szukał nie będę. Zresztą na ich parkingu stoi kilka Giuliett pracowników, więc pewne jakiś kolejny nie będzie chciał być gorszy od kolegów i też sobie kupi, a że znają samochód to nie będą wybrzydzać. Nigdy nie miałem problemów ze sprzedażą żadnego samochodu, a też miałem tylko nowe z salonu. Normalnie tras po ciemku po jednopasmowych wiejskich drogach prawie nie robię, wszędzie gdzie zwykle jeżdżę dojeżdżam obwodnicą, ekspresówką albo autostradą ewentualnie zwykłą dwupasmówką. A w wakacje po nocy zwykle nie jeżdżę, zresztą robi się późno ciemno, więc nie widzę problemów. W Polsce to jest jakaś fobia ze świeceniem kiedy nie trzeba i czym nie trzeba. Co pomyśli dresiarz jadący z przeciwka na temat moich świateł mnie nie interesuje, bo jego samego i tak oślepi sam widok samochodu, którego pewnie sam w cały swoim życiu z bliska nie widział. I może ktoś uwierzy, może nie, ale nigdy w życiu nie zmieniałem w żadnych ze swoich samochodów żarówki świateł mijania. Czujniki by się przydały, ale prawie całe życie jeździłem bez i żyję bez najmniejszej rysy, więc też sobie poradzę. A co do ceny, łatwiej przekonać żonę do kupna samochodu za powiedzmy 110 tys., bo to tylko 11 tys. więcej niż 99 tys., a to już nie jest jest magiczne 100 tys. i czy 99 tys. czy 50 to już psychologicznie mała różnica, niż do kwoty powiedzmy151 tys., bo to już jest prawie 200 tys. Poza tym ze słyszenia wie, że teraz trzeba na samochód wydać przynajmniej około 80-90 tys., więc taka kwota nie jest przerażająca.

[bronek90]

O moją Giuliettę już kilka razy pytali w ASO kiedy sprzedaję, więc daleko kupca szukał nie będę. Zresztą na ich parkingu stoi kilka Giuliett pracowników, więc pewne jakiś kolejny nie będzie chciał być gorszy od kolegów i też sobie kupi, a że znają samochód to nie będą wybrzydzać. Nigdy nie miałem problemów ze sprzedażą żadnego samochodu, a też miałem tylko nowe z salonu. Normalnie tras po ciemku po jednopasmowych wiejskich drogach prawie nie robię, wszędzie gdzie zwykle jeżdżę dojeżdżam obwodnicą, ekspresówką albo autostradą ewentualnie zwykłą dwupasmówką. A w wakacje po nocy zwykle nie jeżdżę, zresztą robi się późno ciemno, więc nie widzę problemów. W Polsce to jest jakaś fobia ze świeceniem kiedy nie trzeba i czym nie trzeba. Co pomyśli dresiarz jadący z przeciwka na temat moich świateł mnie nie interesuje, bo jego samego i tak oślepi sam widok samochodu, którego pewnie sam w cały swoim życiu z bliska nie widział. I może ktoś uwierzy, może nie, ale nigdy w życiu nie zmieniałem w żadnych ze swoich samochodów żarówki świateł mijania. Czujniki by się przydały, ale prawie całe życie jeździłem bez i żyję bez najmniejszej rysy, więc też sobie poradzę. A co do ceny, łatwiej przekonać żonę do kupna samochodu za powiedzmy 110 tys., bo to tylko 11 tys. więcej niż 99 tys., a to już nie jest jest magiczne 100 tys. i czy 99 tys. czy 50 to już psychologicznie mała różnica, niż do kwoty powiedzmy151 tys., bo to już jest prawie 200 tys. Poza tym ze słyszenia wie, że teraz trzeba na samochód wydać przynajmniej około 80-90 tys., więc taka kwota nie jest przerażająca.

Kiedyś ludzie nie mieli samochodu, więc po co im teraz.