Jak zwykle z nienacka moja alfa walnela na mnie focha. Za kazdym razem gdy wychodze z samochodu po jakiejs przejazdzce to zdejmuje minusowa kleme. Niestety musze bo gdzies jest ciagle zwarcie i akumulator siada mi w 3 dni. Dzisiaj podlaczam kleme, odpalam samochod i nic.. nawet rozrusznik nie kreci. Jedynie co jest to dziwne szybkie stukanie i migotanie kontrolek. Sprawdzalem przy klemach i dalej to samo.. Wkoncu za 3 razem kontrolki w blyskawicznym tempie zaczely gasnac a spod maski slychac bylo dziwny dzwiek przy plusowej klemie. Odlaczylem akumulator i podlaczylem pod prostownik. Tyle ze pytanie co to moze byc? Dodam ze miesiac temu podczas mrozow urwalem niechcacy jakis maly kabelek przy plusowej klemie gdy podlaczalem akumualtor ale juz zostal przymocowany.