Religia elektromobilności, odchodzi tam, gdzie obecnie jest jej miejsce, czyli na śmietnik, po wielu koncernach, które zapowiedziały, że jednak rezygnują ze swoich wcześniejszych deklaracji, dotyczących odejścia od silników spalinowych, przyszła kolej na Porsche, które zapowiedziało dalszy rozwój silników spalinowych i montaż ich w kolejnych modelach swoich samochodów, czhodzi i Taycana i Panamerę - powód, ten co u innych - dramatyczny spadek popytu na samochody elektryczne, który powoduje ogromne problemy finansowe kolejnych koncernów, co, nie tylko było do przewidzenia, ale zostało przewidziane - wobec zakończenia, bezmyślnego dofinansowywania tego złomu, przyszła kolej na weryfikację religii, przez codzienne życie z tym badziewiem, po prostu i zwyczajnie przyszedł czas, na codzienność z elektrykiem, codzienność, która stała się utrapieniem dla tych, którzy zdecydowali się na ich zakup - przypominam, że wszelkiego rodzaju dofinansowanie, nie bierze się z Kosmosu, tylko z podatków, a zatem wszyscy składamy się na to, żeby zaczadzeni nową religią, mogli się męczyć z tym złomem, który widzimy codziennie, jak jedzie w szeregu ciężarówek, ze spoconym ze strachu kierowcą, który modli się o to, żeby dojechać do najbliższej ładowarki - życie, po raz kolejny zweryfikowało, głupotę, powodowaną chęcią zysku, przeożoną na głupią ideologię.
Przed chwilą na Facebooku, obejrzałem filmik, jak w Tesli, kupionej w polskim salonie, z 2001 roku, padła bateria - wymiana nastąpiła w ramach gwarancji, ale... czas dostawy nowej baterii, to 7 tygodni, a samochód zastępczy przysługuje wyłącznie na czas naprawy, którą Tesla określa ma 5 godzin, a zatem 7 tygodni "per pedes" - mało tego, gwarancja na baterię, nie została przedłużona, a zatem, trwa jedynie do zakończenia gwarancji udzielonej przy zakupie samochodu - koszt baterii, to 48 tysięcy złotych.
Oczywiście, nadal nie ma pomysły co robić z tymi zużytymi ogniwami, których będzie coraz więcej.