Zakładam, że wersja z przez liftu?Jeśli tak, to wygląda na to, że dają, co akurat mają pod ręką. Też przestało mi działać otwieranie bagażnika, ale po rozebraniu lewej strony okazało się, że to fioletowy kabel, taki trochę grubszy. Jak nożem ucięty. Faktycznie, ktoś tam się nie popisał z geometrią prowadzenia tych kabli, bo nie powiedziałbym, że sam ten kabel jest tandetny - żeby go skrócić i odizolować, musiałem się trochę przyłożyć.
Ciekawa sprawa, jest tam jeszcze jeden grubszy, u mnie brązowy i też się urwał parę miesięcy wcześniej - od ogrzewania szyby. Podczas gdy pozostałe 3 czy 4, od innych odbiorników, cieniutkie, mają się dobrze.
Przy okazji sugestia. Skoro te zestawy naprawcze są tak drogie a ASO zdziera za robociznę i niektórzy po kilka razy jeżdżą z pojedynczymi przewodami, to akurat jest to przypadek, z którym można sobie samemu radzić raz na jakiś czas praktycznie bezkosztowo i nie poświęcając specjalnie dużo czasu. Albo raz kompleksowo. Ja z obydwoma tymi przewodami się uporałem, korzystając tylko z lektury tego wątku. Pierwszym razem zeszło mi 2 godziny, drugim razem 20 minut. I bynajmniej nie jestem mistrzem lutownicy. Od czasów naprawiania joysticków do Atarynki i C64, pierwszy raz w ręku trzymałem. Podobnie u mnie z elektroniką, czy mechaniką.
Co do higieny pracy. Na początku odłączyłem akumulator - ten jeden dodatkowy przewód, o którym pełno w instrukcji. Po podłączeniu aku po robocie zgodnie z instrukcją przez chwilę nie będzie działać otwieranie bagażnika przyciskiem na klapie. Podobnie jak parę innych rzeczy, ale instrukcja opisuje, jak przywrócić je do życia. Bez problemu. Okolice wiązki osłoniłem - nie byłem ciekaw jak się zachowuje rozgrzana cyna w kontakcie z lakierem albo wykładziną bagażnika. Zdjąłem też półkę.
Same gumy łatwo wyłażą z blachy gołymi rękami. Potem do odcinka, w którym przewody się zrywają, faktycznie ciężko się dostać. Mi się nie udało. Gumowa osłona (harmonijka) nie daje się za bardzo skompresować a wysunięcie z niej wszystkich przewodów też jest ciężkie. Ale ja sobie nie komplikowałem. Naprostowałem harmonikę i pociągałem w dół kolejno poszczególne przewody i jak trafiłem na przerwany, ten sam z niej wyszedł. Wtedy już po kolorze wiedziałem, który to od góry. Następnie uciąłem na wstawkę ok. 25 cm nowego przewodu podobnej grubości, ale pewnego, tzn. elastycznego choć nie miękkiego i przewlekłem od góry przez harmonię. Trzeba przy tym ją naprostować drugą ręką, bo inaczej nie przejdzie. Teraz pozostaje trochę skrócić i odizolować wszystkie końcówki, skręcić ze sobą i zlutować jeden koniec wstawki ze starym kablem od strony nadwozia i drugi ze starym od strony klapy. Po zaizolowaniu łączeń wsuwamy je wraz z nadmiarem przewodów odpowiednio do nadwozia i klapy. Końcówki gumowej odsłony wciskamy w blachy.
Plusem takiego rozwiązania jest też to, że jego trwałość zależy niemal wyłącznie od jakości użytej wstawki a nie samej roboty, bo łączenia znajdują się już poza tym newralgicznym miejscem w osłonie.
Pewnie piszę tu oczywistości, ale w samym wątku brakowało opisu samodzielnej naprawy dla takiego laika jak ja. Może ktoś skorzysta.