Printable View
Witam znalazłem w swoim mieście fajną brere po spaleniu:
numer aukcji z allegro :7010795169
i pytanie czy warto ją ratować? czy lepiej dać sobie spokoj? a jesli warto to ile jest wart tak na prwade w tym stani auto i jaki jest średni koszt zrobienia tego auta? kupić alfe 159 (anglika ) i przełożyć sobie 1 do 1 przód?
pozdrawiam,
Nie warto. Pożar strawił całą komorę silnikową wraz ze ścianą grodziową. Nie wiadomo jakie tam były temperatury i jak to wpłynęło na właściwości blachy - a więc też jak karoseria będzie pracować, jak zachowa się w razie wypadku, jak wpłynie to na jej podatność korozyjną oraz czy w ogóle da się to przygotować prawidłowo pod lakierowanie. Są lakiernicy którzy twierdzą, że tego nie da się poprawnie pomalować i po jakimś czasie z lakierem są jakieś problemy (nie wiem, nie znam się, tylko słyszałem).
Nadto do wymiany jest cały napęd, zawieszenie przednie, elektryka w znacznej części. Ogromne koszty nawet w sytuacji, gdybyś sam sobie wszystko potrafił zrobić.
dzięki takiej odpowiedzi oczekiwałem :)
Ten pożar wcale tak dużo nie strawił. Da się to odbudować, ale zwyczajnie się nie opłaca.
1. Internet widzi , że jest po pożarze więc wszyscy będą się z Ciebie śmiać
2. Wersja ...2,2 JTS ...nikt tego nie chce
Takie samochody powinny być obowiązkowo utylizowane z prostego powodu. Handlarz to odbuduje bez problemu tyle,że do tej odbudowy gdzieś w Polsce lub Europie komuś zginie sprawna Brera.
Albo Brera z rozbitym tyłem.
I co? Przetniesz w połowie i pospawasz?
Po obszarze jaki zajął ogień oraz tym że źródłem pożaru było coś w komorze silnika a nie np. sąsiedni samochód na parkingu można wnioskować że w przypadku kolizji np. czołowej strefa zgniotu zamiast zakończyć się na początku przedniej szyby zakończy się ale na początku tylnej szyby. Odsyłam do filmików z badania wytrzymałości stali po pożarze. Ten samochód nadaje się jedynie na części np. fotele, materiały w środku lub bagażniku, reflektory tylne itp.
Samochód po czymś takim powinien być obowiązkowo zabierany - sama rama - i utylizowana. Później mamy artykuły w poważnych mediach że "siła uderzenia była ogromna". A tak naprawdę przy 50km/h samochód się rozsypał w proszek - ta spalona część.
Tylko po co do mnie to piszesz, skoro ja to samo napisałem w drugim poście tego tematu?
Pytanie jest o to, czy się opłaca to zrobić i jeździć. Ja twierdzę, ze nie - również z powodów które wymieniłeś. Handlarz kupi waloną w tył, przełoży części z komory silnika i sprzeda jako bezwypadkową mając wszystko w dupie.
Nie, no spokojnie z tym zagrożeniem życia. Przyjrzyjcie się dobrze. Prawa opona została nadpalona, a lewa jest cała. W komorze silnika podszybie z tworzywa zostało napalone, zostały resztki uszczelek i nawet jeden gumowy rękaw kolektora. To auto paliło się 2-3 minuty, stal to została jedynie okopcona.
dpar, Sory, nie wiedziałem że odpowiedziałem do Ciebie. Chyba nie ogarniam pisania postów mimo że że czytam.
Pisze żeby ludzie się naczytali i nie wpadały im pomysły na ratowanie takich samochodów i uczulić na "odrestaurowane".
quba, Właśnie o tym pisze - nawet jakby nie było okopcone struktura już na powierzchni została zniszczona przez promieniowanie podczerwone ze źródła ognia. Okopcenie wynika z przepływu powietrza ze spalinami - tu już jest potencjalna możliwość że metal został przegrzany. Promieniowanie "napiepsza" w lini prostej. Czasem tego nie widać. Dodatkowo kondensacja temperatury pod maską wykończyła mocowania amortyzatorów (jeśli użyłem dobrej nazwy). Fajny samochód ale niestety...