zimny silnik - coś nie tak [156]

Witam.
Mam mały problem ze swoją AR. Pojawił się wczoraj, więc powiem co zaobserwowałem dotychczas.
Gdy odpalam silnik (1.8 T.S.) rano w garażu, lub po dłuższym postoju (wystarczająco długim, żeby zdążył całkiem ostygnąć), odpala bez problemu - jak zwykle, obroty są podniesione (ssanie), próbuję delikatnie ruszyć (jak zwykle bez dodania gazu - bo przecież jest na ssaniu - wytaczam się z garażu) i pojawia się problem, kiedy tylko popuszczę sprzęgło obroty spadają, coś przerywa, tak jakby nie pracował na wszystkie świece/cylindry. Kiedy wcisnę sprzęgło spowrotem powoli odzyskuje równowagę. Dosłownie po 30 sekundach - jednej minucie samochód sprawuje się już OK. Kiedy jest ciepły silnik, też nie mam najmniejszych problemów - śmiga jak złoto. No tylko ten problem podczas ruszania na całkiem zimnym silniku. Czym to może być spowodowane? Dodam jeszcze, że jest to model z 2002 z obecnym przebiegiem: 84.000km.

Moze poczatek konca przewodow wn albo swiec..?

Jakie "ssanie" w silniku na wtrysku wielopunktowym - są tylko zwiększone obroty (regulowane przez komputer wtrysku) aby silnik się nie zadławił. A już skąd pomysł aby ruszać bez dodania gazu - spróbuj raczej operować gazem - TS to silnik wysokoobrotowy i potrzebuje obrotów aby mieć odpowiedni moment.

Cytat:

---

Napisał Maciek-156

Jakie "ssanie" w silniku na wtrysku wielopunktowym - są tylko zwiększone obroty (regulowane przez komputer wtrysku) aby silnik się nie zadławił. A już skąd pomysł aby ruszać bez dodania gazu - spróbuj raczej operować gazem - TS to silnik wysokoobrotowy i potrzebuje obrotów aby mieć odpowiedni moment.

---

Nazwałem to "ssanie", żeby nie zagłębiać się w szczegóły, bo nie o to w tym przypadku chodzi.
To jest już mój trzecie T.S. z rzędu i zawsze kiedy silnik jest zimny wyjeżdżam z garażu bez dodania gazu z kilku powodów:
- jest ciasno, więc wyjeżdżam powoli, gdybym dodał gazu, to i tak jechałbym "na półsprzęgle", bo muszę wyjeżdżać powoli (konkretnie to cofać),
- nie od dzisiaj wiadomo, że dodawanie gazu zimnemu silnikowi tylko mu zaszkodzi, z resztą sam wspomniałeś, że są podniesione obroty, więc po co jeszcze je zwiększać jeśli nie ma takiej konieczności. Oczywiście kiedy już wycofam, to wkładam jedynkę i ruszam normalnie - dodając gazu.
Opisany na początku problem nigdy nie występował, samochód zawsze bezproblemowo wyjeżdżał z garażu. Zastanawiałem się nad kiepskim paliwem, ale zawsze tankuję na renomowanych stacjach, typu Shell, Orlen czy BP.
Na świece chyba jeszcze za wcześnie (poprzednim T.S.em przejechałem 111.000km bez ich wymiany) podobnie w przypadku PWN...
Dlatego nie wiem czym to może być spowodowane. Oczywiście można jechać na egzaminer, ale jeśli to możliwe chciałbym tego uniknąć i dlatego proszę o pomoc na forum.

Na swiece rzeczywiście za wcześnie ale z drugiej strony mogły się już wypalić i szczelina na świecach się zwiększyła, wtedy na wolnych obrotach silnik ma nieregularny bieg. Ale przewody, a właściwie same miedziane końcówki nasadzane na świece czasami się utleniają - spróbuj zdjąć całą listwę i oczyścić, albo psiknij jakims sprayem poprawiającym kontakt elektryczny.

Dzięki za radę.
Od rana nie ruszałem samochodu odkąd przyjechałem do pracy i wciąż tutaj tkwię, więc silnik całkiem zdążył już ostygnąć. Dzisiaj daję mu ostatnią szansę;) Aczkolwiek przewodzenie PWN - świece i tak sprawdzę.

Pozwolicie, że podłączę się do tematu. Ale wydaje mi się, że podobna sytuacja pojawiła się u mnie. Otóż, przy uruchamianiu zimnego silnika obroty silnika maleją do absolutnego minimum aż zapala się kontrolka ładowania. Wciśnięcie pedału gazu nic nie daje, żadnej reakcji. Po wciśnięciu sprzęgła odczekaniu chwili obroty uzyskują właściwą wartość około 1000 obrotów. Jednak po wrzuceniu biegu i próbie ruszenia silnik znów się dławi. Jeszcze chwile czekam i ruszam normalnie. Tragedia !! A do tego wariujące obroty na biegu jałowym po rozgrzaniu silnika. I silniczek za czujnikiem klimy (pracuje jak dobry wiatrak w PC-ecie) Czyszczenie nic nie dało. A na domiar złego problemy przy wrzuceniu 2 biegu, pewnie synchronizator. A miało być tak pięknie... Pozdrawiam Michał