Zatarlem silnik w mojej alfuni ;(
Czas: 01.06.2008 okolo 14.00 Dzien Diecka
Miejsce: Gdzies w lesie Droga asfaltowa, piekna prosta
Lece sobie piekna droga asfaltowa w lesie gdzies pod warszawa okolo 110km/h przygotowuje sie do wyprzedzania malucha ale zwalniam bo z naprzeciwka cos jedzie ... wloke sie za maluchem cale 40km/h. Wreszcie wolne miejsce no to redukcja na dwojke, gaz w podloge ... i jebudu ;) cos strzelilo w silniku i zgasl.
Szybko za kluczyk i proba ponownego staru... nie kreci.
Zjazd na pobocze, pewnie poszka skrzynia biegow (byla juz uszkodzona na drugim biegu) i zablokowalo silnik.
Macha w gore ale skrzynia cala nie pekla wiec wrzocam luz wciskam sprzeglo i ponawiam probe odpalenia.
Cos strzyknelo strzeililo i silnik odpalil pracouje rowno ... dodaje gazu a tu jazdot z silnika jak by wszystkie zawory sie spotykaly z tlokami. Szybko wylaczam silnik i holowanie do mechaniora ....
Mechanior odpalil (silnik odpala z lekkim oporem) dodal gazu i odrazu wylacza silnik.
Diagnoza: Po wiekszych ogledzinach stwierdza zatarty silnik.
Obrocila sie panewka i skrzywil sie wal....
Porazka po calosci.
Tak ze teraz czeka mnie bardzo powazny remont silnika.
Przy okazji pierscienie, uszczelniacze zaworow itp.
Przyczyna:
Dwa dni temu zaczepilem miska olejowa o wystajaca studzienke i urwalem korek oleju zgasilem szybko silnik ale bylo juz za pozno wal zlapal panewke. Nie wiedzialem o tym ale dzisiajszy dzien pokazal mi to dokladnie ze jednak chwilowy brak cisnienia oleju zaszkodzil mojemu silniczkowi...
Tak ze uwazajcie na wystajace studzienki ;)
P.S.
Nie moge sobie darowac tego ze skillowal mnie maluch ;)
http://www.forum.alfaholicy.org/imag.../2008/06/6.jpg
pozdrawiam,