-
wyrok?
to była kontrola raczej z ciekawości, pojechałem sprawdzić progi bo wiem, że skoro Alfa stała w trawie za domem to na pewno są w kiepskiej kondycji. już był problem ze znalezieniem miejsca by ją podnieść, podnoszą i blacharz już przeklina, że on tego nie bierze. "nie chce! nie biorę tego, nie za taką cenę" przybiegł właściciel zakładu zobaczyć i usłyszałem wyrok- 1500zł za próg. a chciałem zrobić dwa. aż mi się słabo zrobiło. krzyczą mi nad uchem, że tu progi do roboty a podłużnice też kruche- bierze blacharz i dziubie niemiłosiernie w próg i za każdym razem przechodzi na wylot. "trzeba wywalić tapicerkę, ściągnąć do środka wykładzinę, wspawać po połowie podłogi z każdej strony, nowe podłużnice i progi. jak robić to dobrze a nie, że panu zrobię progi a pan za miesiąc przyjeżdża z reklamacją" mnie serce zakuło. 3 tysiące...
nad uchem czai się Matka Boska Pieniężna i mówi: czy jest sens? 3 tysiące to można dołożyć te 2 co mają iść na przekładnie i resztę i rozejrzeć się za czymś nowszym, nawet ze scudetto na masce.
nad drugim uchem szepcze Matka Boska Alfowska: przecież Ty to auto kochasz, znasz na wylot, wozi Cię od 11 lat. przecież to boxer, mityczna jednostka, takich silników już nie ma.
pojechałem. osowiały snuję się po mieście, z nikim jeszcze nie gadałem o tym. myślę. sam nie wiem co. dziś piątek 13 i to nie jest jakiś żart- choć chciałbym. może najzwyczajniej blacharz mnie straszył albo chciał zarobić bo widzi "młodego". może w innym zakładzie powiedzą co innego?
moi drodzy, proszę o pomoc w dokonaniu wyboru. jestem zakochany w tym aucie, rozsądek mówi stop, zmiana na banana a serce mówi, że warto wydać każdą złotówkę by ją odbudować. najgorsze jest to, że nawet już szukałem innego... ts? nie brzmi, nie chcę wariata. JTD? mam dopiero 23 lata więc przy 40 się nad nim zastanowię. v6? możliwe, musiałbym więcej zarabiać.
otrząsnę się, wrosną morale to pewnie pojawi się motywacja. co robić?
p.s znowu widać wojnę między rozumem a sercem, ta marka zaraża, wąż kąsa.
-
Jak robić to tylko samemu inaczej to tylko wywieść na złom. I jeszcze jedno, nawet nie wiadomo jak super zrobiona blacha nie będzie nigdy taka jak fabryczna zdrowa.
-
już nawet myślałem nad inna budą i przełożeniem wnętrzności bo silnika jestem pewien- 16 lat jeździ i ma 112tyś. przebiegu, trochę zainwestowałem. bitwa myślowa trwa.
-
Wszystko zależy od podejścia. Wiadome jest, że to się nigdy nie zwróci.
Jak dla mnie najlepszą opcją jest: sprzedać to, dorzucić tamtą kasę i rozglądać się za 156 z TS'em 2.0 (to już jako tako brzmi przy fajnym wydechu), albo z 2.5V6 z LPG :)
---------- Post added at 16:36 ---------- Previous post was at 16:33 ----------
Z tym, że jeśli o 2.5 chodzi, to zależy, ile miałbyś szansę do kwoty za swoją dorzucić.
Ja jednak myślałbym zdroworozsądkowo w takim wypadku Misiek :). Za 3000 to kupisz takie auto w całości, więc bez sensu. Gdyby to była jakaś 75'tka, to namawiałbym Cię do ratowania 'po trupach'. Twoja jest w środku zadbana, silnik ok... Może trafi się ktoś, kto da rozsądną kwotę, a progami zajmie się sam :)
-
gdybym miał możliwości i umiejętności to bym łatał sam. tylko za 3tysiące to ja v'ki nie kupię, mam na myśli sprawną.
-
Wiesz co, podobny miałem dylemat, jak koszty remontów okołonapędowych :) zaczęły dochodzić do 4000.
I też włączyły się i Kalkulator i Serce.
Ogółem stanąłem na tym że jak właduję teraz to jeszcze kilka lat pojeżdżę, a za tą kasę którą bym zaoszczędził na remoncie i sprzedaży mojej Alfy to znalazłbym się tak naprawdę w tym samym miejscu co na początku - kupiłbym coś nowego w mniej więcej znanym mi stanie (raczej mniej) do remontu. Tyle że ja akurat blachy to mam w porządku....
-
Widzę że mój problem http://www.forum.alfaholicy.org/145_...cha_145_a.html to pikuś a jeszcze wczoraj myślałem że będzie totalna dillemma co dalej.Niektórzy nawet radzili przekładke ale bez przesady...Ja bym belle mimo wszystko ratował i szukał gdzie to można zrobić trochę taniej na podobnym poziomie.Byłem dzisiaj u 6! blacharzy z moim kielichem i co "fachowiec" to inna cena (100 - 750 pln) i inny konspekt naprawy.I najlepiej jak się samemu nie potrafi to wziąść dzień wolnego i być osobiście przy naprawie.Tyle lat razem robi swoje i od razu nie poddawałbym się bo jakiś mechanik krzyknął to czy tamto.Podobno alfe kupuje się sercem nie rozumem....
-
sercem, sercem... gdyby nie to nie miałyby takiego brania :D (Sorry za offtop)
-
Kolego, niestety ale koszta są dość wielkie, ale głównie dlatego, że blacharz zedrze z Ciebie kupę kasy.. Zorganizuj kogoś znajomego co potrafi spawać i ma czym. Wypruj środek z podłogi i foteli i zobaczysz co trzeba robić. Jak tylko podłoga to pikus, progi to jednak już trzeba w całości wycinać i wspawać, ale może znaleźć jakiegoś zdrowego dawcę na szrocie i iść po kosztach. Do tego spory arkusz blachy (0,5mm- 1 mm) i zaspawać przy okazji dziury w podłodze, bagażniku i nadkolach..
Koledzy, radzicie mu sprzedać a jak ma to niby zrobić z podłogą w marnym stanie? Bitex na pędel i jazda po całości i niech ktoś się nabierze przy zakupie?!?
P.S. Sam mam podobny problem, moja 155 ma podłogę zjedzoną dość mocno, od nadkoli poszło na bagażnik i jego okolicę i też czeka mnie w maju wypruwanie wszystkiego i spawanie artystyczne, pewnie ze 3m2 blachy pójdzie jak nie lepiej. Tyle, że moje progi są całe, podłoga jest zjedzona w okolicy foteli przednich i tylne nadkola.. Na szczęście wujek 500m od domu ma kołyskę, do tego siła w garażu i z zawodu jest spawaczem... ;) Więc koszta robocizny spadają do mojego wkładu w robotę i kracie piwa dla wujka :)
-
Ty byłeś u blacharza pod Wrockiem czy pod Włodawą? :D Bo jak w naszym regionie zapodał taką cenę, to niezły hardkor ^^
To tapicerkę itp. wywal sam, potem sam wkładaj. Progi z tego co wiem nowe kosztują 450 zł/strona ale można rzeźbić np. z 3 sztuk z fiata uno (70zł/szt). Przy dobrym zabezpieczeniu blacha jeszcze 5 lat wytrzyma a kolejna naprawa nie będzie musiała być tak radykalna,
Też mam problem z rdzą i sam się zastanawiam ile wydam :P