Troche na wesolo alternatywa znaczka do wersji QV
Printable View
Troche na wesolo alternatywa znaczka do wersji QV
[troll]
Zawsze mnie zastanawia co skłania ludzi do lepienia takich paskudnych znaczków na swoje samochody i czemu to ma służyć... :P
Czy dzięki temu kretyn wyprzedzający "na trzeciego", albo pakujący się prosto w tyłek i siedzący 50cm od zderzaka mrugając światłami pomyśli "Niee, dziecko w samochodzie, w tego może nie jednak nie walnę, znajdę innego". ;)
[/troll]
:D
Na mnie działa taka naklejka. Kiedy facet/kobieta z przodu ślamazarnie jedzie 40km/h i nie da rady wyprzedzić, a ja akurat jak zwykle się spieszę, widząc taką naklejkę od razu przestaję przeklinać ją w myślach i wymyślać na nią :P Bezpieczeństwo dzieci jest najważniejsze dla każdego świadomego rodzica, nie sposób się z tym nie zgodzić, nie uważasz?
Racja Proxim :)
Fajne. ale chyba raczej na tylną klapę niż nad kierunkowskazy ;)
Jeżeli znów zobaczę babę jadącą na wszystkich przeciwmgielnych (taaaak, w tym tylne) w środku jasnego dnia przy delikatnie prószącym chwilami śniegu, to dogonię, zatrzymam i pokażę gdzie jest najbliższy przystanek tramwajowy. :P
A poważnie, to nie, nie rusza mnie taka naklejka zupełnie. Jeżeli ktoś nie potrafi prowadzić, to nie ma znaczenia czy jedzie z dzieckiem, czy sam, zawsze będzie na drodze nierozgarniętą ((wstaw określenie żeńskiego organu płciowego)). Naklejka nie może być wymówką na zasadzie: nie potrafię się odnaleźć w samochodzie, więc chociaż nalepię sobie coś takiego - wtedy inni wybaczą mi każdą głupotę za kółkiem. Tym bardziej, że znam kilka matek z bardzo małymi dziećmi które jeżdżą bez żadnych idiotycznych nalepek i jeżdżą świetnie - bo doskonalenie sztuki prowadzenia samochodu powinno być moim zdaniem wyznacznikiem dbałości o bezpieczeństwo dzieci, a nie nalepianie obrazków na samochód.
Uważam, że bezpieczeństwo każdego człowieka jest ważne i powinno się na nie zwrócić szczególną uwagę niezależnie od jego wieku. Dlatego też staram się jeździć bezpiecznie bez względu czy widzę przed sobą samochód z nalepką "dziecko na pokładzie", czy bez i zawsze stosować zasadę ograniczonego zaufania dla kierowników i innych poruszających się po drogach i chodnikach (niechże piekło tylko pochłonie rowerzystów, o nic więcej nie proszę).Cytat:
Bezpieczeństwo dzieci jest najważniejsze dla każdego świadomego rodzica, nie sposób się z tym nie zgodzić, nie uważasz?
Bez przesady, nie piszę o tym żeby ich wystrzelać przez snajperów na dachach. :P
A niestety z perspektywy zarówno kierowcy, jak i osoby która po Poznaniu z przyjemnością porusza się często tramwajami i łazi długie odległości po chodnikach, nie ma gorszej zarazy niż rowerzysta. Nie mówię tutaj o kurierach na ostrym kole, ale raczej bandzie hipsterów na ich skrzypiących holendrach dla których nie istnieje pojęcie "inni uczestnicy ruchu". Wjeżdżanie z pełną prędkością z chodnika na pasy to norma - po co się przejmować takimi drobiazgami jak czerwone światło, czy sznur samochodów jadących ulicą. Nagłe skręcanie w lewo bez żadnego sygnału wprost przed maskę samochodu - oczywiście. Piesi na chodnikach? Potrącić, przejechać, a na koniec jeszcze op******ić że śmieli znaleźć się jaśnie państwu pod kołami. Nie raz ledwie uszedłem ze zdrowiem na chodniku, bo rozpędzony "studęt na roweżę" ma ważniejsze sprawy na głowie niż omijanie pieszych - przecież sami w ostatniej chwili odskoczą. Tak na boku powiem Ci, że o wiele więcej mojej agresji skierowane jest z pozycji pieszego niż kierowcy.
A na poprawę (lub wręcz przeciwnie, nie sposób przewidzieć :P) humoru polecam pisaną pół żartem/pół serio notkę o "jestę roweżystą": ;)
http://jakzyc.eu/2012/11/14/jak-byc-...ym-rowerzysta/
Z hipsterami jeszcze nie miałem do czynienia bo w Łodzi aż tylu chyba ich nie ma. Z drugiej strony jako aktywny rowerzysta więcej miałem przypadków chamstwa ze strony kierowców samochodów niż jako aktywny kierowca ze strony rowerzystów. A w kwestii chodników to akurat w Łodzi jakiś debil wyznaczał ścieżki rowerowe na chodnikach tak że chcąc nie chcąc często piesi ładują się pod koła rowerzystów.
Natomiast co do hipsterów na holenderkach to jest już inny typ człowieka i nie zaliczałbym ich do grona normalnych rowerzystów.