Napisał
uhr
Z jednej strony to rozumiem, z drugiej wlasnie sprzedawalem swoje auto, ktore bylo rzeczywiscie bezwypadkowe - z pelna historia. Na poczatku wystawilem je za odpowiednik ceny niemieckiej - brak zainteresowania, a szroty po min. cenach schodzily. Potem obnizylem cene i ludzie dzwonili z pytaniami "czy gradobicie/anglik/polepiony z trzech". W koncu dalem wyzsza cene ale bez szalu i dla mnie stratna po x ogladajacych, ktos sie znalazl. Kupujacy w PL sa naprawde dziwni.. jezeli 10 letnie auto ma na budziku powyzej 200k to dla nich jest to tragedia i auto od razu do odrzutu. Jak lakier jest oryginalny to pytaja czemu czesci sa wymienione itp. itd.
Wiem, ze nie jest to kwota optymalna dla tego auta ale biorac pod uwage dodatkowe oplaty / rozrzad i wymiany wszystkiego na dzien dobry to z 25k robi sie ponad 30k.