Dziwna awaria 156

Bella napędziła mi dziś stracha ;/ Jechałem na 5tym biegu, około 2500 obr i nagle przez sekundę dosłownie przestała ciągnąć. Po chwili jechała dalej tak samo, ale po kilku minutach przestała w ogóle jechać. Na czwartym biegu to samo. Zredukowałem na 3 i tu już wszystko było ok. Przejechałem tak ze 25 km aż w końcu zgasła (chyba przy redukcji na 2, bo w zakręcie to było). Żadne kontrolki nic nie sygnalizowały. Próbowałem odpalić ze dwa razy - kręciła normalnie ale nie zapaliła. Zajrzałem pod maskę, pokręciłem się i po góra pięciu minutach spróbowałem znów - silnik odpalił bez problemu. Później przejechałem jeszcze 150 km, kilkakrotnie gasiłem silnik i zero problemów!
Ktoś rozpoznaje ten problem?

Może to co ja ostatnio miałem czujnik położenia wału,też nie mogłem odpalic przez 5 min

Diesel jak sam gaśnie to 2 problemy:
- paliwowy (czujnik ciśnienia, regulator, pompa)
- elektryczny (czujnik położenia wału)

Właśnie sam pomyślełem o czujniku położenia wału... Ale skąd taka dziwna sytuacja z brakiem 4go i 5go biegu??
Muszę podłączyć pod kompa, może tam coś wyskoczyło.

Cytat:

---

Napisał paw2x

Zajrzałem pod maskę, pokręciłem się i po góra pięciu minutach spróbowałem znó

---

.A przy przekaźnikach i bezpiecznikach nie gmyrałeś?!, tam sie czasem zdarza brak styku

Nie gmyrałem :) Ale już mam winowajcę. Udało mi się podpiąć pod kompa a tam: P0335 - czujnik obrotów. Czyli tak jak podali koledzy wyżej.
Koszt w sumie nie jest wysoki i może nawet bym wymienił samemu. Niestety przed weekendem nic już nie załatwię, a w niedzielę znów pasuje mi zrobić prawie 300 kilometrów, no i trochę się boję, że zgaśnie na amen ;/