moje w 2000 przyjechala do niemiec, miala 2 włascicielów i 1 włascicielke W PL od ktorej Belle kupilem nawiasem mowiac calkiem fajna kobieta ;)
Printable View
moje w 2000 przyjechala do niemiec, miala 2 włascicielów i 1 włascicielke W PL od ktorej Belle kupilem nawiasem mowiac calkiem fajna kobieta ;)
Ja swoje "kochanie" zakupiłem w Niemczech od jedynego właściciela - starszego siwego Pana(tak jak większość Polaków:)). Tyle że ja zrobiłem to osobiście więc mam ta pewność że był rzeczywiście stary i siwy. W zasadzie to pojechałem po 156 a wróciłem 155:)To była miłość od pierwszego wejrzenia. Po tym jak spojrzała na mnie tymi swoim pięknymi soczewkami, przestał działać rozsądek a zaczeło serce:)I szczerze mówiąc to pewnie bym ją kupił nawet gdyby mi nie odpaliła:), nie sprawdziłem dosłownie NIC!!! A mimo to był to najlepszy zakup jaki mogłem zrobić. Serwisowana do 192 tyś, mało tego na tylnich boczkach i fotelach oraz bagażniku FOLIA!!!Albo od nowości albo żeby broń boże nikt niepobrudził:)Lakier, wnętrze, zawieszenie idelane, Do tego 16 calowe Azevy na nowych Fuldach 205/45, obniżone zawieszenie i na końcu pięknie grający Ragazzon.
I to wszystko za 700 Euro(Jaka oszczędność wobec 156:)). Żyć nie umierać!!!:dance3:
700Euro to jak za darmo !!!!!!! LuckyBoy !!!
E no tylko pozazdrościć szczęścia :) .
Moje kochanie w 1997 roku przyjechało z Francji ( brat ją kupiła jak miała dwa latka ) . Miałem w tedy 12 lat , ale wiedział w pierwszy dzień ze będzie kiedyś moja , ten Ryjek istna poezja , charakterek nic tylko patrzeć w ten cud rąk . i Stało się po 11 latach odkupiłem ją , była walka bo nie chciał mi jej za bardzo sprzedać - wiadomo interesy w rodzinie to najgorsze co może być .
Samochód od samego początku w kraju nigdy nie widział rąk mechanika , wszystkie prace były robione przez brata a ja zawsze pomagałem :P . ( mam taki ala mały warsztacik ) .
Bella obecnie wygląda tak Index of /Bellla/
Obecnie konserwuje tylną belkę i regeneracja tylnego zawieszenia :)
Ja kupilem moja 156tke od ciaptych (czytac pakistancow) ;) Uzytkowany przez kobiete i jest ona pierwsza wlascicielka kupilem ja w UK ;) bo tam tez mieszkam, a cena za 2001 rok to 2230 funtow i alfinka jest z gurdnia :D
Dobra Panowie Teraz Wymiękniecie:D Kupiłem moją belle 2.5V6 200r. od polaka 6 właściciela w Polsce :D. Auto jest pokradzieżowe z przebitymi numerami Vin (starych nie udało sie odczytać bo były przebite) prawie 2 lata stała na parkingu policji potem kupił ja policjant nadano nowe numery Vin zarejestrowano itd. Sprzedana kobiecie która wzieła ja na raty i nie spłacała wiec Bank ja zajął :D sprzedana na licytacji prawnikowi z lublina i jeżdzona od świeta potem miało ja jeszcze 2 wspólników z tej samej kancelari i tez jeżdżona od świeta jako 2-3 auto :D ostatni ponieważ kupił sobie kolejna fure a zabrakło miejsca w garażu oddal ja córce a ta z braku chęci do jeżdzenia sprzedała mi:D i co wy na to ??
własciciele mieli po 50-60 lat poza kobietką jak widac w karcie pojazdu wiec autko mam niezajeżdzone i sądze że silnik dłuuugo pociagnie. oczywiście panowie nie widzieli jak sie obchodzic z takim autem wiec musze teraz powymieniać ten tani szajs który zakładali zamiast porządnych czesci ale juz jestem na prostej i wiekszość gratów mam tip top.:D
Z moja tez bylo dosc ciekawie , autko zakupilem od pana ktory sciagnal ja sobie z Francji. Ta czesc historii jest nudna , autko jest z '05 i pojezdzilo sobie nieco po Francji , ale w wyniku roznych perturbacji wyladaowalo na parkingu ubezpieczalni i tam stalo kilka miesiecy i a poprzedni wlasciciel czekal , az ubezpieczalnia zdecyduje sie je wystawic na aukcje i tak autko wyladaowalo u niego :) , l bylo nieco obite i potrzeba bylo mu lakiernika . Ja w tym czasie oplakiwalem starte poprzedniej belli ale olsnilo mnie i rzucilem sie na nia z zebami i oto jest . 50 tys. udokumentowanego przebiegu !!!! :D , ot i caly moral :)
Pewnego pięknego lutowego dnia, wstałem w bardzo dobrym humorze i nie przeczuwając późniejszej katastrofy (dla budżetu), wsiadłem do mojej Meg II i pojechałem do pracy. Jako, że pracuję w salonie samochodowym to zacząłem od przeglądnięcia prasy (poniedziałek to był więc Auto Szmata i Motor akurat były świeże), później były jakieś mailiki, szmery bajery i nagle wchodzi klient do salonu. Standardowa gadka szmatka, wpakowałem klienta do auta, zaczęliśmy rozmawiać o finansowaniu, podpisaliśmy zamówienie na C5 i klient wypalił: "ale ja chciałbym zostawić auto w rozliczeniu"... Standardowa procedura czyli eurotax w łapkę i pytanie co to za auto. Po usłyszeniu odpowiedzi i spojrzeniu przed salon zaczęłem dziwnie się jąkać, wystąpił silny ślinotok i... już wiedziałem że to cudo musi być moje :) Klient zaakceptował cenę bo nie chciało mu się szukać kupca, a ja z prędkością światła sprzedałem swoją Meg, zadłużyłem się na trzy lata i mogę się cieszyć moją piękną czerwoną GT :)