mialem to samo 3 tygodnie temu. Mechanik mowil ze idzie to zrobic w 15 min czyszcząc styki, ale bez gwarancji że da spokój na zawsze. Skończyło się na przelutowaniu jednej wtyczki wtryskiwacza i od tego czasu (i 2000 km) żadnego objawu.
W sumie to mój post jest potwierdzeniem kilku poprzednich - nie powiem ja też spanikowałem :) Głowa do góry.
Czyszczenie lub psikanie kontaktem to naprawa na dzień lub kilka. Wtyczki od luzu po czasie mają powypalane styki. Poszukaj na allegro.
Panowie, jest światełko w tunelu. Może nie będzie tak strasznie. Za waszymi radami odłączyłem akumulator, przeczyściłem klemy, posprawdzałem kable, przynajmniej te które zlokalizowałem i jest lepiej. Po podpięciu aku odpaliłem fure i cud - it's alive :cool: Niestety problem nie zniknął do końca. Po kilku kilometrach powrócił, a po chwili znowu się uspokoiło więc muszę jeszcze raz przyjrzeć się tym wtyczką na wtryskach i pozostałym kablom a potem podpiąć się pod komputer.
Wtyczki i tak są do wymiany na nowe ;) Koszt to około 50 zł za komplet więc nie warto się bawić w czyszczenie co 2 dni ;)
Pytanie: wystarczy wymiana wtyczek na kablach, czy te na wtryskiwaczach też się jakoś wymienia?
Komputer zgłasza który wtrysk ma problemy - więc może się zdarzyć, że będziesz musiał wymienić tylko 1-2 albo wszystkie dla świętego spokoju. U mnie też problem powrócił zanim nie przelutowano wadliwej wtyczki (byłem w niemieckim serwisie fiata na sprawdzeniu błędów - 40 eur za podpięcie i jazdę testową, objaw wrócił po 1 tygodniu.) W cenie tej "diagnostyki" miałbym wymianę całego kompletu. O ile mi wiadomo wymieniana była tylko wtyczka od strony kabla, ale ręki nie dam sobie uciąć.
@SpoON: Gdzie idzie wyhaczyć komplet w tej cenie? Chętnie zaopatrzyłbym się na przyszłość.
I tego właśnie typu zjawisk nie cierpię w nowszych skomputeryzowanych autach
Hehe, jest moc. Fura zreanimowana, chociaż nie do końca wiem co jej było :cool: Zgodnie z tym, co napisaliście wyczyściłem klemy na akumulatorze, poprawiłem klemę minusową, bo wydaje mi się, że słabo stykała (to odpinanie na motylek, to fajny patent, ale chyba nie zawsze się sprawdza) no i powypinałem kostki od wtrysków, potraktowałem sprayem kontaktowym i podoginałem je nieco, żeby ciaśniej dolegały. Zrobiłem na próbę z 50 km i wszystko było o.k. Najlepsze jest to, że jak poszedłem ją odpalić dwa dni później zgasła nawet kontrolka check engine. Magia jakaś. Nawet kompa nie trzeba było do kasowania błędów. Na razie wszystko hula i oby tak zostało :pleasantry:
No to gitara. :)Cytat:
Napisał nowy jestem